9/29/2013

Rozdział 25

Chłopiec wstał z łóżka, budzik na szafce nocnej wskazywał kilka minut po dziewiątej. Zauważył stos czystych ubrań leżących na drewnianym krześle. Musiał spać bardzo mocno, gdyż nie usłyszał jak ktoś wchodzi do pokoju. Ziewnął przypominając sobie, że Seth jest pokój dalej. Przyzwyczaił się. że starszy jest zawsze przy nim, obejmuje po podczas snu. A teraz czuł nieswojo. Udał się do łazienki, wziął szybki prysznic. Nałożył niebieski sweter, który wygrzebał ze stosu ubrań. Materiał przylgnął do wilgotnego ciała. Josh uśmiechnął się wprost do lustra, przed którym stał. Naciągnął jeansy, które były na niego ewidentnie za ciasne. Materiał spodni opinał się na jego pupie, uwydatniając pośladki.
-Seth...- szepnął chłopiec, zaciskając palce.
Josh wyszedł ze swojego pokoju zamykając z sobą drzwi. Z dołu dochodziły go odgłosy rozmów oraz zapachy z kuchni. Josh zszedł po schodach. Przytrzymał się poręczy, wolał nie spaść. Sandy przywitała go promiennym uśmiechem. Pierwszy raz na oczy zobaczył Seth'a nie w garniturze czy koszuli. Tylko w czarnym golfie i dresowych spodniach. Poczuł jak ogarnia go fala ciepła, która rozchodzi się przyjemnie po ciele. W obcisłym golfie umięśnione ciało Seth'a prezentowało się idealnie.
- Witaj, jak się spało skarbie?- mężczyzna uśmiechnął się wesoło.
- Dobrze.- wymamrotał pod nosem Josh. Zajmując miejsce przy stole obok kochanka.
- To się cieszę.- odparł starszy, upijając łyk kawy z kubka.
- Luna.- zawołała Sandy, szukając czegoś lub kogoś wzrokiem. Kotka Josh'a wskoczyła zgrabnie na jedno z obitym lśniącym materiałem, krzeseł kuchennych. Chłopiec zmarszczył brwi, Sandy dostrzegła zdziwioną minę chłopca.
- Przepraszam, jakoś tak reaguje na to imię.- wytłumaczyła dość nie składnie. Seth zerknął kątem oka na ukochanego.
- W porządku.- odpowiedział chłopiec.
- Och to dobrze.- odparła z ulgą w głosie.- Pewnie jesteś głodny, zaraz coś ci przyszykuję.- dodała.
- Wybierzemy się na zakupy.- zarządził Seth.
- Jadę z wami.- powiedział Gray, którego tylko szare włosy sterczały znad gazety.
- No jasne Gray, co to by były zakupy bez ciebie.- zakpiła Sandy, patrząc z miłością w oczach na szarowłosego.
- Mogę jechać z wami? - spytał nie śmiało najmłodszy, popatrując na Seth'a.
- Oczywiście, że możesz.- odpowiedział mężczyzna.
Frontowe drzwi otworzyły się, trzaskając donośnie. Chris wtoczył się do domu, zasypany śniegiem.
Sandy załamała ręce na widok błota, które wniósł wraz ze sobą. Gray przestał czytać, odłożył gazetę śmiejąc się z kolegi, który zmagał się z wyrywającym labradorem. Josh zamarł widząc psa, który będzie mieszkał przez parę dni z kotem pod jednym dachem. Seth nie wykazywał najmniejszego zainteresowania zaistniałą sytuacją. Zamiast tego położył dyskretnie dłoń na udzie chłopaka.
- Zajebiście wyglądasz w tych jeansach.- powiedział szeptem wprost do ucha Josh'a.
- Specjalnie takie wybrałeś.- odpowiedział, wpatrując się w ciemne oczy Seth'a.
Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
- To kiedy jedziemy?- zagadnął Gray, składając gazetę i wstając od stołu.
- Jak tylko Josh zje śniadanie czy to takie trudne do zrozumienia.- warknęła Sandy.
Chris przeszedł obok stołu, kładąc na nim smycz. Kremowy labrador poczuwszy smak wolności wystartował spod drzwi wprost na nic niespodziewającego się Josh'a. Ogromnej wielkości pies, przewrócił chłopaka razem z krzesłem na podłogę. Sandy zdążyła krzyknąć coś w stylu " O boże ! ". Gray odwrócił się z nad lodówki z piwem w dłoni, robiąc przy tym głupią minę. Chris otworzył szerzej oczy, widząc scenę rozgrywającą się przed nim. Tylko Seth, który z obawy, że pies rzuci się z kłami i pazurami na kochanka, zdążył jakoś zareagować. Zwierzak oblizał twarz chłopca mokrym, szorstkim językiem po czym machnął radośnie puszystym ogonem. Siostra Seth'a trzymała się za klatkę piersiową, jakby za chwilę miała dostać zawału. Od tyłu przytrzymywał ją Gray, dodając otuchy i zapewniając słownie, że z Joshem wszystko w porządku. Przestraszona kotka wskoczyła na sam szczyt szafki kuchennej, jeżąc sierść.
- Spokojnie nic mi nie jest.- zapewnił chłopak, chwytając się dłoni Seth'a.
- Ok, jeśli nic nikomu nie jest. To może zaczęlibyśmy się zbierać.- zasugerował Chris, patrząc badawczo na chłopaka.
- Przyniosę kurtki.- zaoferował się Gray, kierując się na piętro. Josh został objęty czule przez Seth'a. Sandy uspokajając się po stresującym wydarzeniu, odzyskała mowę.
- Josh jest cały, pies nic strasznego mu nie zrobił, więc możemy już iść.- zarządziła, sprzątając po śniadaniu.
Ktoś szturchnął chłopca  w ramię, Josh ze strachem w oczach odwrócił się.
- Aleś ty strachliwy.- powiedział Gray, wręczając mu kurtkę. Blondyn wypuścił ze świstem powietrze, był zbyt przewrażliwiony. Josh z kolejnym zaskoczeniem stwierdził, że Seth ubiera kurtkę, nie płaszcz jak to zwykle bywa tylko najnormalniejszą kurtkę.
- Coś nie tak?- spytał z niepokojem Seth. W tle słychać było brzdęk naczyń odstawianych prze kobietę.
- Nie nic. Tylko ty zawsze nosiłeś płaszcze i garnitury.- odpowiedział chłopiec, zapinając zimową kurtkę.
- No widzisz, czas na zmiany. A tak w ogóle to co chciałbyś dostać pod choinkę? - spytał mężczyzna. Wolał się zapytać niż strzelać w ciemno.
- Uch nic. I tak dużo dla mnie już zrobiłeś.- odparł czerwieniąc się.
- Daj spokój Josh, każdy dostanie coś na święta, ty też.- wtrącił się Gray, obejmując Sandy.
- Umm sam nie wiem, zastanowię się.- odparł, starając się aby jego głos zabrzmiał pewnie.
Jeśli on coś dostanie pod choinkę, to musi wybrać jakiś prezent dla Seth'a. Josh domyślił się z czego Seth był by zadowolony ale nie wiedział czy on sam jest na to gotowy. Seth zajął miejsce z tyłu terenowego auta Chrisa. Poklepał miejsce obok siebie, Josh usiadł na wskazanym miejscu.

3 komentarze:

  1. Ach, nareszcie! Stęskniłam się za tym opowiadaniem ;). Genialne jest to opowiadanie :)!

    OdpowiedzUsuń
  2. tak mnie wciagnelo to opowiadanie, że przeczytałam wszystkie rozdziały w 2 godziny z małymi przerwami ;-) jest cudowne :-* nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :-) pozdrawiam i życzę dużo weny :-D

    OdpowiedzUsuń