Rozdział dodany, krótki ale przynajmniej jest :) Wena chyba powoli wraca ^.^ Przepraszam za błędy, bo takowe mogą się pojawić.
Miłej lekturki ;)
- Pyszne, jak ty to zrobiłeś?- Josh
usłyszał znajomy damski głos. Wstał z kanapy, przecierając
zaspane oczy. Spojrzał na Setha, który z zadowoloną miną stał
przy stole, trzymając w dłoni talerz a a nim parujący posiłek.
Blondyn poczłapał w stronę stołu, opadł ciężko na krzesło
obok matki.
- A co wy w takich dobrych humorach,
hmm?- spytał podejrzliwie Josh.
- Jakoś się dogadaliśmy.- odparła
kobieta.
Chłopiec zmarszczył brwi.
- Co tam masz dobrego?- blondyn zwrócił
się do Setha.
- Zrobiłem omlety z truskawkami w
sosie czekoladowym.- odparł z dumą, stawiając przed chłopakiem
talerz.
Josh spojrzał z niedowierzaniem
najpierw na Setha a chwilę potem na omlet.
- Przecież ty kiedyś jajecznice ledwo
robiłeś.- wypomniał.
Matka Josha starała się powstrzymać
chichot, choć kiepsko jej to wychodziło.
- Ale kiedy to było.- machnął ręką.-
Poza tym moje umiejętności kulinarne znacznie wzrosły.
- Też mógłbyś się nauczyć
gotować.- wtrąciła się kobieta, patrząc na syna.
- Po co, skoro Seth potrafi!-
wyszczerzył się, pochłaniając w mgnieniu oka omlet.
- Leć się ubierz, odwiozę cię do
szkoły a później pojadę do firmy.
Chłopak zwlekł się z krzesła,
udając się do sypialni na górze. Josh przeglądnął się w
lustrze, podziwiając swoje dzieło. Zbiegł szybko po schodach, przy
drzwiach czekał Seth ubrany w czarny garnitur, gęste włosy
zaczesał co tyłu. Obok niego, stała kobieta, przebierając nerwowo
nogami.
- Twój plecak.- powiedział Seth,
wręczając kochankowi torbę pełną książek.
- Seth nie będzie ci gorąco?-
skrzywił się chłopak.
- Raczej tak, jedyne co mogę zrobić,
to ściągnąć garnitur.- odparł, zrzucając z ramion ubranie.
Blondyn otworzył szerzej błękitne oczy, wpatrując się w materiał
koszuli, który opinał się na idealnie wyrzeźbionych mięśniach.
- Kurde, ja tu kiedyś oślepnę.-
jęknął blondyn.
- Oj tam, przyzwyczaisz się.-
zachichotał Seth, wsiadając do auta.
Matka blondyna zajęła miejsce obok
kierowcy. Josh przyzwyczajony tym, że zawsze siedział a przedzie, z
niechęcią zajął tył.
Oparł głowę o szybę, rozmyślając
o nowym liceum. Miał co do tego złe przeczucia.
- Josh słyszysz mnie?- zagadnął
Seth, patrząc w lusterku na chłopaka.
- C..co? Słyszę.
- Właśnie dojechaliśmy.-
odpowiedział, zajmując jedyne wolne miejsce parkingowe.
Chłopak spojrzał na uczniów, którzy
wchodzili do ogromnego budynku. Po obu stronach rosły rozłożyste
palmy rzucające cienie na chodnik. Do budynku prowadziło kilka
długich stopni schodów.
Blondyn wysiadł z auta, zarzucając
plecak na ramię.
- Skarbie telefon.- upomniał go Seth.
- Mam.
- Powodzenia synu.- krzyknęła
kobieta, ze środka auta.
Gdy tylko samochód Vegi zniknął za
rogiem, Josh odwrócił się na pięcie i w kiepskim humorze
pomaszerował w stronę szkoły. Po drodze przyglądał się uczniom
. Znajomi, zbici w grupki, szeptali do siebie z ożywieniem. Nikt nie
zwracał uwagi na Josha, który przyjął to z wielką ulgą.
Przekroczył próg budynku, ledwo
zrobił krok a usłyszał dzikie krzyki i wiwaty zgromadzonej
młodzieży. Zza rogu pojawiła się drużyna piłkarska biegnąca w
stronę chłopaka. Zaraz po nich wyłoniło się źródło hałasu,
cheerleaderki w biało-niebieskich strojach. Nogi odmówiły mu
posłuszeństwa, stał jak wryty, patrząc na przedstawienie, które
rozgrywało się tuż przed nim.
- Uważaj!- usłyszał krzyk a chwilę
potem został brutalnie popchnięty na szafki. Skrzywił się z bólu
gdy długie paznokcie wbiły mu się w ramie.
- Co to do cholery miało być!-
warknął
- Właśnie uratowałam cię przed
stadem debili a ty tak mi się odwdzięczasz.- burknęła, odrzucając
do tyłu czarne loki.
- Nie wiem co gorsze, stratowanie przez
nich czy rzucenie moją osobą o szafki.- skrzywił się.
Dopiero teraz spojrzał na swojego
wybawcę, była nią młoda i niska dziewczyna z iskrzącymi się
brązowymi oczami.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej.-
poklepała go z rozbawioną miną.
- Mam nadzieję, że nie spóźnię się
na pierwszą lekcje.
- Spokojnie blondynie. A właśnie,
gdzie moje maniery. Alice Anderson.- wyciągnęła do niego dłoń.
- Josh Carter.- odparł, ściskając
dłoń dziewczyny.
- No chyba już się uspokoili.-
odetchnęła z ulgą, rozglądając się po korytarzu.
- Wiesz może gdzie jest klasa 112C ?
- Masz szczęście. Patrzysz na
dziewczynę, która uczęszcza do tej klasy. Chodź zaprowadzę cię.-
pociągnęła go za rękę, minęli parę całującą się na środku
korytarzu. Wbiegli po schodach, pokonali tyle zakrętów aż
blondynowi zakręciło się w głowie. Minęły by wieki zanim
nauczył by się tej trasy na pamięć. Weszli do klasy, dysząc
ciężko. Alice zaprowadziła go na tyły, nie puszczając jego ręki.
- Nareszcie chwila wytchnienia.-
wysapał, zajmując miejsce przy ścianie.
- A teraz kilka rzeczy o których
powinieneś wiedzieć chodząc to tej szkoły. Widziałeś te
cheerleaderki? To największe zmory tego liceum. Byłeś świadkiem
ich co rocznego pokazu pod tytułem „ My tu rządzimy”. Tamta.-
wskazała ruchem głowy na dziewczynę o blond tlenionych włosach.-
To Kimberley taka.... liderka. Dziewczyna najpopularniejszego
chłopaka w szkole. Staraj się jej unikać jeśli ci życie miłe.
Chwilę po wywodzie Alice, do klasy
wszedł młody nauczyciel.
- A to kto?
- Nasz wychowawca od drugiego roku.
Dziewczyny ślinią się na jego widok.- dodała, patrząc z
obrzydzeniem na blond cheerleaderki.
- Od nadmiaru wrażeń
najprawdopodobniej rozboli mnie głowa.- westchnął.
- Witam droga młodzieży. Widzę, że
mamy kilka nowych twarzy.- przebiegł wzrokiem po klasie.- Mam
nadzieję, że ten rok szkolny będzie lepszy od poprzedniego.
- Hmm... Josh Carter, który to?-
spytał, nie odrywając oczu od notesu.
- To ja.- blondyn podniósł drżącą
rękę a oczy całej klasy zwróciły się na niego.
Nauczyciel spojrzał szarymi oczami na
chłopaka.
- Jestem Jeff Foster, wychowawca tej
klasy. W poprzedniej szkole nie uczono hiszpańskiego?
Josh przecząco pokręcił głową.
- No cóż... w takim razie zostań na
chwilę po lekcji. Musimy coś poradzić na to.
Reszta lekcji minęła we względnych
spokoju. Josh starał się nie wychylać, po tym jak pół lekcji
przesiedział nic nie robiąc. A inni uczniowie ćwiczyli z
nauczycielem hiszpański.
- Super, koniec lekcji.- Alice zerwała
się z miejsca, pakując chaotycznie książki.
- Poczekasz na mnie?
- Jasne, idź do Fostera. Nie spuszcza
z ciebie wzroku.
Oo pierwsza :)
OdpowiedzUsuńOmg rozdział przed czasem kocham cie (kurde który raz ja to pisze XD)
No krótki jak moja pamięć do słówek z niemieckiego ale ważne że jest :)
Nauczyciel zarywający do Josha...no tego sie nie spodziewalam bo tak to chyba ma wyglądać :P
Jak mozna mi przerwać kurde w takim momencie kobieto zlitujże sie
Duuuuużo weny, mnóstwa yaoi, w cholere wolnego czasu no i miłych wakacji (rychło w czas, nie ma co :D)
Pisz pisz pisz nie zawieszaj i dodawaj jak najczęściej :*
Jak mówiłam tak i robię... . Wiedziałam że dasz rade i dodasz ten rozdział jeszcze dzisiaj :D Z niecierpliwością czekam na kolejny ^^
OdpowiedzUsuńFajnie. Podoba mi się i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ^^ z noecierpliwoscia. Mam nadzieje ze bd dluzszy....czyzby nauczyciel zarywajacy do Josha?? Zaczyna sie robic ciekawie XD Duzoooo weny!!! <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńSugoi!!!
OdpowiedzUsuńpiękne opowiadanie :D uwielbiam! weny życzę i czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny rozdzial?? :/ czekam, czekam i nic :d
OdpowiedzUsuńDuuuzo weny zycze!!
Mrrrr... Ja chce następny!!! ^,.,^
OdpowiedzUsuńHALOOO dodawaj dodawaj bo ludy chcą czytać :* <3
OdpowiedzUsuńDużo wenyyy Ci życzę :*