7/11/2014

Rozdział 37

Rozdział dodany, krótki ale przynajmniej jest :) Wena chyba powoli wraca ^.^ Przepraszam za błędy, bo takowe mogą się pojawić.

Miłej lekturki ;)




- Pyszne, jak ty to zrobiłeś?- Josh usłyszał znajomy damski głos. Wstał z kanapy, przecierając zaspane oczy. Spojrzał na Setha, który z zadowoloną miną stał przy stole, trzymając w dłoni talerz a a nim parujący posiłek. Blondyn poczłapał w stronę stołu, opadł ciężko na krzesło obok matki.
- A co wy w takich dobrych humorach, hmm?- spytał podejrzliwie Josh.
- Jakoś się dogadaliśmy.- odparła kobieta.
Chłopiec zmarszczył brwi.
- Co tam masz dobrego?- blondyn zwrócił się do Setha.
- Zrobiłem omlety z truskawkami w sosie czekoladowym.- odparł z dumą, stawiając przed chłopakiem talerz.
Josh spojrzał z niedowierzaniem najpierw na Setha a chwilę potem na omlet.
- Przecież ty kiedyś jajecznice ledwo robiłeś.- wypomniał.
Matka Josha starała się powstrzymać chichot, choć kiepsko jej to wychodziło.
- Ale kiedy to było.- machnął ręką.- Poza tym moje umiejętności kulinarne znacznie wzrosły.
- Też mógłbyś się nauczyć gotować.- wtrąciła się kobieta, patrząc na syna.
- Po co, skoro Seth potrafi!- wyszczerzył się, pochłaniając w mgnieniu oka omlet.
- Leć się ubierz, odwiozę cię do szkoły a później pojadę do firmy.
Chłopak zwlekł się z krzesła, udając się do sypialni na górze. Josh przeglądnął się w lustrze, podziwiając swoje dzieło. Zbiegł szybko po schodach, przy drzwiach czekał Seth ubrany w czarny garnitur, gęste włosy zaczesał co tyłu. Obok niego, stała kobieta, przebierając nerwowo nogami.
- Twój plecak.- powiedział Seth, wręczając kochankowi torbę pełną książek.
- Seth nie będzie ci gorąco?- skrzywił się chłopak.
- Raczej tak, jedyne co mogę zrobić, to ściągnąć garnitur.- odparł, zrzucając z ramion ubranie. Blondyn otworzył szerzej błękitne oczy, wpatrując się w materiał koszuli, który opinał się na idealnie wyrzeźbionych mięśniach.
- Kurde, ja tu kiedyś oślepnę.- jęknął blondyn.
- Oj tam, przyzwyczaisz się.- zachichotał Seth, wsiadając do auta.
Matka blondyna zajęła miejsce obok kierowcy. Josh przyzwyczajony tym, że zawsze siedział a przedzie, z niechęcią zajął tył.
Oparł głowę o szybę, rozmyślając o nowym liceum. Miał co do tego złe przeczucia.
- Josh słyszysz mnie?- zagadnął Seth, patrząc w lusterku na chłopaka.
- C..co? Słyszę.
- Właśnie dojechaliśmy.- odpowiedział, zajmując jedyne wolne miejsce parkingowe.
Chłopak spojrzał na uczniów, którzy wchodzili do ogromnego budynku. Po obu stronach rosły rozłożyste palmy rzucające cienie na chodnik. Do budynku prowadziło kilka długich stopni schodów.
Blondyn wysiadł z auta, zarzucając plecak na ramię.
- Skarbie telefon.- upomniał go Seth.
- Mam.
- Powodzenia synu.- krzyknęła kobieta, ze środka auta.
Gdy tylko samochód Vegi zniknął za rogiem, Josh odwrócił się na pięcie i w kiepskim humorze pomaszerował w stronę szkoły. Po drodze przyglądał się uczniom . Znajomi, zbici w grupki, szeptali do siebie z ożywieniem. Nikt nie zwracał uwagi na Josha, który przyjął to z wielką ulgą.
Przekroczył próg budynku, ledwo zrobił krok a usłyszał dzikie krzyki i wiwaty zgromadzonej młodzieży. Zza rogu pojawiła się drużyna piłkarska biegnąca w stronę chłopaka. Zaraz po nich wyłoniło się źródło hałasu, cheerleaderki w biało-niebieskich strojach. Nogi odmówiły mu posłuszeństwa, stał jak wryty, patrząc na przedstawienie, które rozgrywało się tuż przed nim.
- Uważaj!- usłyszał krzyk a chwilę potem został brutalnie popchnięty na szafki. Skrzywił się z bólu gdy długie paznokcie wbiły mu się w ramie.
- Co to do cholery miało być!- warknął
- Właśnie uratowałam cię przed stadem debili a ty tak mi się odwdzięczasz.- burknęła, odrzucając do tyłu czarne loki.
- Nie wiem co gorsze, stratowanie przez nich czy rzucenie moją osobą o szafki.- skrzywił się.
Dopiero teraz spojrzał na swojego wybawcę, była nią młoda i niska dziewczyna z iskrzącymi się brązowymi oczami.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej.- poklepała go z rozbawioną miną.
- Mam nadzieję, że nie spóźnię się na pierwszą lekcje.
- Spokojnie blondynie. A właśnie, gdzie moje maniery. Alice Anderson.- wyciągnęła do niego dłoń.
- Josh Carter.- odparł, ściskając dłoń dziewczyny.
- No chyba już się uspokoili.- odetchnęła z ulgą, rozglądając się po korytarzu.
- Wiesz może gdzie jest klasa 112C ?
- Masz szczęście. Patrzysz na dziewczynę, która uczęszcza do tej klasy. Chodź zaprowadzę cię.- pociągnęła go za rękę, minęli parę całującą się na środku korytarzu. Wbiegli po schodach, pokonali tyle zakrętów aż blondynowi zakręciło się w głowie. Minęły by wieki zanim nauczył by się tej trasy na pamięć. Weszli do klasy, dysząc ciężko. Alice zaprowadziła go na tyły, nie puszczając jego ręki.
- Nareszcie chwila wytchnienia.- wysapał, zajmując miejsce przy ścianie.
- A teraz kilka rzeczy o których powinieneś wiedzieć chodząc to tej szkoły. Widziałeś te cheerleaderki? To największe zmory tego liceum. Byłeś świadkiem ich co rocznego pokazu pod tytułem „ My tu rządzimy”. Tamta.- wskazała ruchem głowy na dziewczynę o blond tlenionych włosach.- To Kimberley taka.... liderka. Dziewczyna najpopularniejszego chłopaka w szkole. Staraj się jej unikać jeśli ci życie miłe.
Chwilę po wywodzie Alice, do klasy wszedł młody nauczyciel.
- A to kto?
- Nasz wychowawca od drugiego roku. Dziewczyny ślinią się na jego widok.- dodała, patrząc z obrzydzeniem na blond cheerleaderki.
- Od nadmiaru wrażeń najprawdopodobniej rozboli mnie głowa.- westchnął.
- Witam droga młodzieży. Widzę, że mamy kilka nowych twarzy.- przebiegł wzrokiem po klasie.- Mam nadzieję, że ten rok szkolny będzie lepszy od poprzedniego.
- Hmm... Josh Carter, który to?- spytał, nie odrywając oczu od notesu.
- To ja.- blondyn podniósł drżącą rękę a oczy całej klasy zwróciły się na niego.
Nauczyciel spojrzał szarymi oczami na chłopaka.
- Jestem Jeff Foster, wychowawca tej klasy. W poprzedniej szkole nie uczono hiszpańskiego?
Josh przecząco pokręcił głową.
- No cóż... w takim razie zostań na chwilę po lekcji. Musimy coś poradzić na to.
Reszta lekcji minęła we względnych spokoju. Josh starał się nie wychylać, po tym jak pół lekcji przesiedział nic nie robiąc. A inni uczniowie ćwiczyli z nauczycielem hiszpański.
- Super, koniec lekcji.- Alice zerwała się z miejsca, pakując chaotycznie książki.
- Poczekasz na mnie?
- Jasne, idź do Fostera. Nie spuszcza z ciebie wzroku.

9 komentarzy:

  1. Oo pierwsza :)
    Omg rozdział przed czasem kocham cie (kurde który raz ja to pisze XD)
    No krótki jak moja pamięć do słówek z niemieckiego ale ważne że jest :)
    Nauczyciel zarywający do Josha...no tego sie nie spodziewalam bo tak to chyba ma wyglądać :P
    Jak mozna mi przerwać kurde w takim momencie kobieto zlitujże sie
    Duuuuużo weny, mnóstwa yaoi, w cholere wolnego czasu no i miłych wakacji (rychło w czas, nie ma co :D)
    Pisz pisz pisz nie zawieszaj i dodawaj jak najczęściej :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mówiłam tak i robię... . Wiedziałam że dasz rade i dodasz ten rozdział jeszcze dzisiaj :D Z niecierpliwością czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie. Podoba mi się i nie mogę się doczekać następnych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na nastepny ^^ z noecierpliwoscia. Mam nadzieje ze bd dluzszy....czyzby nauczyciel zarywajacy do Josha?? Zaczyna sie robic ciekawie XD Duzoooo weny!!! <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne opowiadanie :D uwielbiam! weny życzę i czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nastepny rozdzial?? :/ czekam, czekam i nic :d
    Duuuzo weny zycze!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mrrrr... Ja chce następny!!! ^,.,^

    OdpowiedzUsuń
  8. HALOOO dodawaj dodawaj bo ludy chcą czytać :* <3
    Dużo wenyyy Ci życzę :*

    OdpowiedzUsuń