5/25/2013

Rozdział 20


Josh podniósł się szybko aby potem równie błyskawicznie opaść na poduszki. Kręciło mu się w głowie, jak po porządnym kacu. Przetarł oczy żeby lepiej rozejrzeć się po pomieszczeniu. Po chwili uświadomił sobie, że w pobliżu nie ma Seth'a. Wszystkie wczorajsze wspomnienia, napływały z powrotem jakby zza zasłony mgły. Niebieskimi oczami natrafił na koszule starszego. Uśmiechnął się po czym i tak skrzywił , poranione plecy dawały o sobie znać. Zdjął z siebie kurtkę zostając w samym podkoszulku. Nogi zwisały mu swobodnie z łóżka. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów, bardzo chciał aby Seth zmienił wreszcie te cholerne bandaże. Zaniepokojony tak długą nie obecnością Seth'a, wyszedł go poszukać. Zazwyczaj starszy nie odstępował go na krok a teraz nigdzie go nie ma. Chwiejącą się ręką złapał za kolumnę łóżka. Za oknem słońce świeciło jasno , krople deszczu spływały z bezlistnych gałęzi drzew. Myślami powrócił do Seth'a odkąd go poznał jego nudne życie zmieniło się diametralnie tylko nie wiedział czy na dobre a może wręcz przeciwnie. Stanął pewnie na nogi, głowa bolała go niemiłosiernie. Po skrzypiącej podłodze dotarł do drzwi. Podreptał po schodach, poprawiając po drodze niesforne włosy. Na ostatnim stopniu, noga zahaczyła o nogawkę spodni. Josh nie utrzymał równowagi, machał rękoma szukając jakiejś podpory. Zamknął oczy, nie chciał widzieć swojego komicznego upadku. Nie wylądował na twardej podłodze, jak się tego spodziewał. Tylko w czyiś ramionach, ale na pewno nie w Seth'a, Wszędzie by je rozpoznał, tym razem to nie były one. Oparł podbródek o tors wybawcy, ramiona trzymały go mocno. Josh uniósł powoli spojrzenie, chciał wiedzieć kto go uratował przed niechybnym upadkiem. Chłopak z recepcji, wybawca młodszego, uśmiechnął się promiennie. Josh wpatrywał się głupio w brązowe oczy chłopaka.
-Nic ci nie jest?- spytał wybawca.
-Chyba nic, tylko plecy mnie bolą.- poskarżył się.
-Chodź za mną, pomogę.- wziął Josh'a pod bok, trzymając przy sobie. Zaprowadził go do zaciemnionego kantorka za recepcją. Posadził chłopca na stołku a sam odwrócił się szperając w małej drewnianej szafce. Josh obserwował go, myśląc co powie Seth jak niezastanie go w pokoju. Brązowooki stanął twarzą do młodszego trzymając w dłoni zawiniątko bandaży.
-Ściągaj podkoszulek.- nakazał recepcjonista, podchodząc do Josh'a. Chłopak otworzył szerzej oczy odsuwając się wraz ze stołkiem, na którym siedział.
-Eeee mam się rozebrać?- spytał drżącym głosem. Recepcjonista uśmiechnął się krzywo, pomagając zdjąć zakrwawione ubranie. Josh starał się zakryć rękoma zakrwawione opatrunki. Spuścił głowę trzęsąc się z zimna. Recepcjonistę przeraził stan ciała młodszego. Kucnął przy chłopcu, dotykając ostrożnie jego ramienia. Josh zabrał szybko rękę. Nie rozumiejąc zachowania nieznajomego. Starszy przysunął się ponownie, tym razem o wiele bliżej niż przewidywał Josh. Wstał, obszedł chłopca, stając za nim. Przyjrzał się dokładniej zabandażowanej części ciała. Przechylił głowę w przód, szepnął przy uchu młodszego:
-Co tak się trzęsiesz?- spytał cichutko, rozluźniając brudne bandaże.
Wcale się nie trzęsę.- zaprzeczył młodszy, starając się uspokoić. Chłopak stojący za Josh'em, wsunął chłodne dłonie pod rozluźnione opatrunki, patrząc na odsłonięte ramiona młodszego. 
-Przestań tak robić.- poprosił, czując zimne dłonie, gładzące jego chłodne ciało.
-Przecież muszę zmienić opatrunek, chcesz dalej cierpieć?- zapytał muskając ustami kark chłopca.
-Ej! Zmień ten opatrunek ale mnie nie całuj!-krzyknął, podnosząc się gwałtownie, dłonie starszego sprowadziły go na miejsce.
-Nie wyrywaj się, bo będzie jeszcze gorzej.- poradził, odwiązując czerwony bandaż. Zaschnięta krew przyschnęła do skóry. Starszy ze skupioną miną odwijał kolejne zabandażowane miejsca. Obszedł młodszego, stając przed nim. Uśmiechnął się, zaglądając z góry na oczy Josh'a Pogładził jego zarumieniony policzek. Dłonią uchwycił podbródek chłopca, po czym uniósł go odrobinę w górę, chciał aby te niebieskie oczy wpatrywały się w niego.
-Teraz może trochę zaboleć.- uprzedził. Przechylając się bliżej młodszego. Ramiona starszego objęły ostrożnie chłopca, jednym ruchem oderwał bandaż. Recepcjonista złożył uspokajający całus na karku chłopaka. Zadowolony ze swoich działań, wtulił się w drżące ciało chłopca. Dłonie, które trzymał na plecach, zsunął w dół, dwa palce zawędrowały za pasek spodni. Josh czując dłonie obcego w takim miejscu, poruszył się gwałtownie, stołek na którym siedział przechylił się w przód. Chłopiec zsunął się z siedzenia. Upadł wraz z recepcjonistą na podłogę. Josh oparł się dłońmi o podłogę. Chłopak zarumienił się błyskawicznie, starszy wyszczerzył się.
-Przepraszam, spadłem ze stolika.- wyszeptał cicho. Jego twarz była tak blisko, nie chciał żeby tak było. Nieznajomy ułożył ręce na biodrach młodszego. Pogłaskał je delikatnie, ocierając się drażniąco. Josh zaprotestował, żałował, że w ogóle ruszył się z pokoju. Wyrwał się z ramion starszego, dostrzegł zadziorny błysk w brązowym oku chłopaka.
-Czemu się wyrywasz, przestań bo naprawdę zrobię ci krzywdę.- powiedział, patrząc na zmagania Josh'a. Chłopak zamarł nasłuchując. Zdawało mu się, że słyszy stłumione kroki za drzwiami. Mężczyzna otworzył z hukiem drzwi od stęchłego kantorka, stając w rozkroku z owiniętym ręcznikiem wokół bioder. Recepcjonista znieruchomiał, ogarnięty strachem. Wpatrywała się w niego rozgniewana twarz Seth'a. Stalowe oczy świdrowały obydwóch. Josh skierował przepraszające spojrzenie w Seth'a. Mężczyzna stanął swobodnie, mordercze czarne oczy znalazły się na recepcjoniście. Podszedł wprost do niego, Josh podobnie jak leżący pod nim chłopak, milczeli, bojąc się reakcji Seth'a. Mężczyzna zacisnął pięści, jedną z nich wymierzył w twarz recepcjonisty. Josh krzyknął przerażony, cofając się w tył. Brązowo włosy stęknął z przeszywającego bólu. Z nosa pociekła obficie, płynna krew. Josh zasłonił rękami twarz, chroniąc się przed ciosem, który jak przewidywał miał trafić i jego. Zamiast tego poczuł gorące dłonie, które oplotły jego ciało i poderwały w górę. Josh spojrzał na wykrzywioną w grymasie niezadowolenia twarz starszego. Seth przytulił do piersi kochanka, mimo emocji jakie nim targały. Chłopiec oparł chłodny policzek o tors, blond włosy przysłoniły mu twarz. Seth poczuł jak coś mokrego spływa po jego skórze, to gorzkie łzy Josh'a. Starszy odwrócił się na pięcie i wyszedł, zostawiając obcego samego w kantorku. Skierował się w stronę schodów.

1 komentarz:

  1. Ciekawy rozdział :). Czekam na cześć dalszą i weny :)!

    OdpowiedzUsuń