Josh podniósł się
szybko aby potem równie błyskawicznie opaść na poduszki. Kręciło
mu się w głowie, jak po porządnym kacu. Przetarł oczy żeby
lepiej rozejrzeć się po pomieszczeniu. Po chwili uświadomił
sobie, że w pobliżu nie ma Seth'a. Wszystkie wczorajsze
wspomnienia, napływały z powrotem jakby zza zasłony mgły.
Niebieskimi oczami natrafił na koszule starszego. Uśmiechnął się
po czym i tak skrzywił , poranione plecy dawały o sobie znać.
Zdjął z siebie kurtkę zostając w samym podkoszulku. Nogi zwisały
mu swobodnie z łóżka. Nie wykonywał żadnych gwałtownych ruchów,
bardzo chciał aby Seth zmienił wreszcie te cholerne bandaże.
Zaniepokojony tak długą nie obecnością Seth'a, wyszedł go
poszukać. Zazwyczaj starszy nie odstępował go na krok a teraz
nigdzie go nie ma. Chwiejącą się ręką złapał za kolumnę
łóżka. Za oknem słońce świeciło jasno , krople deszczu
spływały z bezlistnych gałęzi drzew. Myślami powrócił do
Seth'a odkąd go poznał jego nudne życie zmieniło się
diametralnie tylko nie wiedział czy na dobre a może wręcz
przeciwnie. Stanął pewnie na nogi, głowa bolała go
niemiłosiernie. Po skrzypiącej podłodze dotarł do drzwi. Podreptał
po schodach, poprawiając po drodze niesforne włosy. Na ostatnim
stopniu, noga zahaczyła o nogawkę spodni. Josh nie utrzymał
równowagi, machał rękoma szukając jakiejś podpory. Zamknął
oczy, nie chciał widzieć swojego komicznego upadku. Nie wylądował
na twardej podłodze, jak się tego spodziewał. Tylko w czyiś
ramionach, ale na pewno nie w Seth'a, Wszędzie by je rozpoznał, tym
razem to nie były one. Oparł podbródek o tors wybawcy, ramiona
trzymały go mocno. Josh uniósł powoli spojrzenie, chciał wiedzieć
kto go uratował przed niechybnym upadkiem. Chłopak z recepcji,
wybawca młodszego, uśmiechnął się promiennie. Josh wpatrywał
się głupio w brązowe oczy chłopaka.
-Nic ci nie jest?- spytał
wybawca.
-Chyba nic, tylko plecy
mnie bolą.- poskarżył się.
-Chodź za mną, pomogę.-
wziął Josh'a pod bok, trzymając przy sobie. Zaprowadził go do
zaciemnionego kantorka za recepcją. Posadził chłopca na stołku a
sam odwrócił się szperając w małej drewnianej szafce. Josh
obserwował go, myśląc co powie Seth jak niezastanie go w pokoju.
Brązowooki stanął twarzą do młodszego trzymając w dłoni
zawiniątko bandaży.
-Ściągaj podkoszulek.-
nakazał recepcjonista, podchodząc do Josh'a. Chłopak otworzył
szerzej oczy odsuwając się wraz ze stołkiem, na którym siedział.
-Eeee mam się rozebrać?-
spytał drżącym głosem. Recepcjonista uśmiechnął się krzywo,
pomagając zdjąć zakrwawione ubranie. Josh starał się zakryć
rękoma zakrwawione opatrunki. Spuścił głowę trzęsąc się z
zimna. Recepcjonistę przeraził stan ciała młodszego. Kucnął
przy chłopcu, dotykając ostrożnie jego ramienia. Josh zabrał
szybko rękę. Nie rozumiejąc zachowania nieznajomego. Starszy
przysunął się ponownie, tym razem o wiele bliżej niż przewidywał
Josh. Wstał, obszedł chłopca, stając za nim. Przyjrzał się
dokładniej zabandażowanej części ciała. Przechylił głowę w
przód, szepnął przy uchu młodszego:
-Co tak się trzęsiesz?-
spytał cichutko, rozluźniając brudne bandaże.
Wcale się nie trzęsę.-
zaprzeczył młodszy, starając się uspokoić. Chłopak stojący za
Josh'em, wsunął chłodne dłonie pod rozluźnione opatrunki,
patrząc na odsłonięte ramiona młodszego.
-Przestań tak robić.-
poprosił, czując zimne dłonie, gładzące jego chłodne ciało.
-Przecież muszę zmienić
opatrunek, chcesz dalej cierpieć?- zapytał muskając ustami kark
chłopca.
-Ej! Zmień ten opatrunek
ale mnie nie całuj!-krzyknął, podnosząc się gwałtownie, dłonie
starszego sprowadziły go na miejsce.
-Nie wyrywaj się, bo
będzie jeszcze gorzej.- poradził, odwiązując czerwony bandaż.
Zaschnięta krew przyschnęła do skóry. Starszy ze skupioną miną
odwijał kolejne zabandażowane miejsca. Obszedł młodszego, stając
przed nim. Uśmiechnął się, zaglądając z góry na oczy Josh'a
Pogładził jego zarumieniony policzek. Dłonią uchwycił podbródek
chłopca, po czym uniósł go odrobinę w górę, chciał aby te
niebieskie oczy wpatrywały się w niego.
-Teraz może trochę
zaboleć.- uprzedził. Przechylając się bliżej młodszego. Ramiona
starszego objęły ostrożnie chłopca, jednym ruchem oderwał
bandaż. Recepcjonista złożył uspokajający całus na karku
chłopaka. Zadowolony ze swoich działań, wtulił się w drżące
ciało chłopca. Dłonie, które trzymał na plecach, zsunął w dół,
dwa palce zawędrowały za pasek spodni. Josh czując dłonie obcego
w takim miejscu, poruszył się gwałtownie, stołek na którym
siedział przechylił się w przód. Chłopiec zsunął się z
siedzenia. Upadł wraz z recepcjonistą na podłogę. Josh oparł się
dłońmi o podłogę. Chłopak zarumienił się błyskawicznie,
starszy wyszczerzył się.
-Przepraszam, spadłem ze
stolika.- wyszeptał cicho. Jego twarz była tak blisko, nie chciał
żeby tak było. Nieznajomy ułożył ręce na biodrach młodszego.
Pogłaskał je delikatnie, ocierając się drażniąco. Josh
zaprotestował, żałował, że w ogóle ruszył się z pokoju.
Wyrwał się z ramion starszego, dostrzegł zadziorny błysk w
brązowym oku chłopaka.
-Czemu się wyrywasz,
przestań bo naprawdę zrobię ci krzywdę.- powiedział, patrząc na
zmagania Josh'a. Chłopak zamarł nasłuchując. Zdawało mu się, że
słyszy stłumione kroki za drzwiami. Mężczyzna otworzył z hukiem
drzwi od stęchłego kantorka, stając w rozkroku z owiniętym
ręcznikiem wokół bioder. Recepcjonista znieruchomiał, ogarnięty
strachem. Wpatrywała się w niego rozgniewana twarz Seth'a. Stalowe
oczy świdrowały obydwóch. Josh skierował przepraszające
spojrzenie w Seth'a. Mężczyzna stanął swobodnie, mordercze czarne
oczy znalazły się na recepcjoniście. Podszedł wprost do niego,
Josh podobnie jak leżący pod nim chłopak, milczeli, bojąc się
reakcji Seth'a. Mężczyzna zacisnął pięści, jedną z nich
wymierzył w twarz recepcjonisty. Josh krzyknął przerażony,
cofając się w tył. Brązowo włosy stęknął z przeszywającego
bólu. Z nosa pociekła obficie, płynna krew. Josh zasłonił rękami
twarz, chroniąc się przed ciosem, który jak przewidywał miał
trafić i jego. Zamiast tego poczuł gorące dłonie, które oplotły
jego ciało i poderwały w górę. Josh spojrzał na wykrzywioną w
grymasie niezadowolenia twarz starszego. Seth przytulił do piersi
kochanka, mimo emocji jakie nim targały. Chłopiec oparł chłodny
policzek o tors, blond włosy przysłoniły mu twarz. Seth poczuł
jak coś mokrego spływa po jego skórze, to gorzkie łzy Josh'a.
Starszy odwrócił się na pięcie i wyszedł, zostawiając obcego
samego w kantorku. Skierował się w stronę schodów.
Ciekawy rozdział :). Czekam na cześć dalszą i weny :)!
OdpowiedzUsuń