11/30/2013

Rozdział 1

Hej hej ! :) Dzisiaj dodaje nowy rozdział całkiem nowiutkiego opowiadanka. Oby się spodobało. Miłego czytania. Za to kolejny rozdział Love story ( SethxJosh ) pojawi się w następną sobotę. :)



Strzała przeszyła ze świstem powietrze, czarnowłosy Nathan zmrużył oczy śledząc jej lot. Zerknął na swojego nauczyciela, który oparty o pień drzewa oceniał postępy podopiecznego. Grot strzały utkwił w ogromnej tarczy. Chłopak z satysfakcją spojrzał na  Paula, nauczyciel pokiwał z uznaniem głową.
- Musisz jeszcze potrenować jeśli chcesz dorównać umiejętnością strzeleckim Miyuki.- oznajmił, kierując się wolnym krokiem do Instytutu. Nathan zacisnął dłoń, łuk, który trzymał w dłoni zaskrzypiał. Miyuki młoda japonka oparta o parapet, spoglądała na swojego przyjaciela  zza okna instytutu. Gdy ostatni raz widziała go był nowicjuszem, który ledwo trzymał łuk w dłoni. Kiedy powrócił z Akademii jako prymus, zdobył szacunek wśród starszych.
- A właśnie, przyjechał twój ojciec, zdam mu raport.- poinformował go Paul, popychając drzwi Instytutu. Nathan stanął na marmurowych kaflach. Pożegnał się z nauczycielem, który odszedł w przeciwną stronę, kierując sie na najwyższe piętro, do gabinetu ojca. Kroki małych stóp uderzały o marmur. Z ciemności wyłoniła się mała dziewczynka z burzą jasnych włosów.
- Rose, co ty tu robisz?- spytał czarnowłosy, przytulając z czułością młodszą siostrę.
- Tatuś wrócił wcześniej, nie cieszysz się?- zaświergotała dziewczynka. Nogi Nathana ugięły się lekko i na wieść o wcześniejszym przybyciu ojca oparł się bokiem o ścianę. Gdyby nie siostra wtulona w niego, osunął  by się na podłogę.
- Cieszę się.- wykrztusił gdy odzyskał głos, spojrzał na Rose z wymuszonym uśmiechem.
- Zawsze dziwnie się zachowujesz gdy tatuś jest w Instytucie.- zmarszczyła idealne brwi. Nathan wziął głębszy oddech.
- Wydaje ci się.- odparł, odklejając od siebie siostrę.
- Mogę twój łuk?- Rose złożyła dłonie w błagalny gest. Starszy brat wręczył łuk dziewczynce, oczy Rose zabłysły, wybiegła z Instytutu krzycząc głośno.
Czarnowłosy spojrzał na kręte schody prowadzące do gabinetu ojca. Dotarł do kuchni, otworzył solidne dębowe drzwi. W nozdrza uderzył go silny zapach spalenizny, cofnął się o krok. Miyuki w kuchni to nic dobrego. Przyjaciółka z uśmiechem na ustach przywitała się z Nathanem.
- Jesteś głodny, właśnie ugotowałam kolacje.- oznajmiła podnosząc pokrywkę garnka, w powietrze uniosła się zielonkawa para.
- Eee wiesz, nie mam ochoty jeść.- chłopak poklepał się po brzuchu.
Japonka zmrużyła oczy, celując drewnianą łyżką w pierś Nathana.
- Już ja cię znam.- wymierzyła przyjacielskiego kuksańca w ramię przyjaciela.
- Szybka jesteś.- pochwalił ją Nathan, unikając kolejnego ciosu.
- Zjemy coś na mieście.- zarządziła chowając łyżkę do szuflady. Nathan oparł się o stół, Miyuki rzuciła jabłko w stronę przyjaciela. Czarnowłosy złapał zręcznie owoc. Oczom Nathana ukazał się czarny łeb, pokryty grubym gęstym futrem. Białe kły zalśniły niczym drapieżny uśmiech.
- Starego przyjaciela to się już nie pamięta.- z pyska zwierzaka wydobył się bulgot, przypominający mowę. Nathan wyszczerzył się do zwierzaka.
- Sarin!- przywitał się wesoło. Wilkołak zawarczał przyjacielsko.
- Idę się przebrać, czekaj na mnie pod schodami.- poprosiła dziewczyna kierując się do wyjścia.
- Ach te baby.- westchnął komicznie czarnowłosy.
- Wal się Nathan, słyszałam!- warknęła, starając się powstrzymać śmiech. Zamknęła za sobą drzwi, zostawiając ich samych w kuchni.
- Wiesz, że twój ojciec jest w Instytucie?- spytał Sarin, przeciągając się.
Dobry humor Nathana ulotnił się niczym z przekłutego balonika. Sarin wyczuł zmianę nastroju przyjaciela, postanowił o nic więcej nie pytać.
- Tak wiem, dobra idę się przebrać.- pożegnał się. W ogromnym hallu nie dostrzegł żywej duszy, jakby wszyscy pomarli. Lampy zawieszone na ogromnych łańcuchach, rzucały cienie na kamienne ściany.
Po przebraniu się, wrócił pod schody czekając na przyjaciółkę. Schował sztylet w wewnętrznej kieszeni bluzy. Chwilę potem na stopniach pojawiła się dziewczyna.
- Jestem gotowa na naszą randkę!- krzyknęła rozpromieniona, wymachując szaleńczo małą torebką.
- To nie jest randka.- jęknął cierpiętniczo Nathan.
- Wiem, wiem wolisz facetów.- wyszczerzyła się, unikając morderczego spojrzenia przyjaciela. Nathan uderzył pięścią w ścianę. Spomiędzy cegieł rozbłysło jasne światło, przejście otworzyło się, ukazując ulice miasta. Czarnowłosy uśmiechnął się, przepuszczając dziewczynę przodem.
- Czemu nowojorskie ulice są takie zatłoczone, przecież jest tak późno.- westchnęła dziewczyna, wyciągając z torebki telefon komórkowy. Czarnowłosy naciągnął kaptur na głowę, rozglądając się. Kopnął puszkę, która z brzękiem uderzyła o śmietnik.
- Coś nie masz humoru.- wywnioskowała Miyuki , gdy skręcili w ostatni zakręt prowadzący do ich ulubionej knajpki.
- Wydaje ci się.- odparł chłodnym głosem.
- Napijesz piwa to ci przejdzie.- poklepała Nathana po plecach. Zakapturzona postać otworzyła im drzwi. wszyscy, którzy znajdowali się wewnątrz zamilkli, kilka osób skłoniło się dziewczynie. Reszta natomiast przyglądała się Nathanowi. Chłopak zdjął kaptur podążając wprost do baru. Dziewczyna zawiesiła torebkę na oparciu krzesła, zajmując miejsce obok przyjaciela.
- To co zawsze.- powiedział chłopak, uśmiechając się lekko.
- Dla mnie też.- poprosiła dziewczyna, mierząc chłodnym spojrzeniem grupkę mężczyzn.
Barman uśmiechnął się przyjacielsko, wycierając starannie szklankę. Nathan rozluźnił się trochę będąc w znajomym miejscu. To tu pierwszy raz spotkał się z Miyuki, wybawiła go z bójki. Odtąd dziewczyna zamieszkała w Instytucie i jest jego najlepszą przyjaciółką. Barman postawił przed nimi dwa kufle kremowego piwa. Nathan upił łyk piwa, rozsiadając się wygodnie. Po chwili uniósł głowę nasłuchując. Miyuki spojrzała na drzwi prowadzące do knajpki. Czarnowłosy poruszył się nie spokojnie. Wszyscy obecni umilkli, usłyszeli przeszywający krzyk. Nathan wstał, wyciągając z kieszeni sztylet. Japonka przytrzymywała go za rękaw, dostrzegła jak oczy przyjaciela zmieniają barwę na głęboką czerwień. Drzwi wyleciały w powietrze, wraz z zawiasami. Kilka osób cofnęło się w najdalsze kąty pomieszczenia. Krew z żyłach chłopaka szumiała, adrenalina opanowała jego ciało. Napiął mięśnie, czekając. Przez próg w tumanach kurzu wtoczyła się postać. Za nią wpadł chłopak z podartą czarną koszulą i otwartymi ranami.
- Ichiro.- szepnęła przerażona dziewczyna w jej dłoni, jakby znikąd pojawił się długi srebrzysty łuk.
- Bierzcie go!- krzyknął Ichiro, z ust wypluł ślinę zmieszaną z krwią.
- Co to jest do cholery!- ryknął barman, wyciągając zza lady tasak.
Miyuki znalazła się tuż obok przeciwnika, przyglądnęła się stworowi. Wykonała unik gdy zakrwawione kły błysnęły przy jej szyi.
- To Lykos.- zwróciła się do Nathana.
W knajpie zapanował chaos, barman wytrzeszczył oczy porzucając tasak. Potwór rzucił się na Ichiro, który osuwał się po ścianie. Lykos zatopił kły w nodze chłopaka.
- Ty sukinsynie!- wrzasnął Nathan sztylet w kark stwora. Czarna krew trysnęła ochlapując twarz czarnowłosego. Lykos zawył ostatni raz, zdychając.
- Zajmij się Ichiro.- poprosił dziewczynę. Czerwień wygasła w jego oczach, wytarł sztylet o futro przeciwnika. Miyuki znalazła się przy boku rannego.
- Zawiadom Paula co się stało. Wracamy do Instytutu.- zwrócił się do barmana, mężczyzna zniknął.
- Jak mogłeś pozwolić temu chłopcu zginąć!- ktoś z tłumu krzyknął, popychając Nathana. Czarnowłosy oparł się dłonią o ścianę.
- Nathan.- zawołała ostrzegawczo Miyuki.
- Po pierwsze Ichiro żyje, po drugie jeszcze raz mnie popchniesz a oderżnę ci łeb.- warknął, odwracając się gwałtownie. Spojrzał wprost w czerwone oczy, młodego wygłodniałego wampira.
-Ochh doprawdy wampir broniący zwykłego śmiertelnika, do czego to dochodzi.- zakpił.  Spoglądnął na paznokcie chłopaka, które powoli zamieniały się w szpony. 
- Nie obrażaj mnie.- wysyczał.
- Schowaj pazurki krwiopijco.- powiedziała łagodnie Miyuki. Wampir spojrzał kątem oka na dziewczynę, która stała za nim. Nathan schował sztylet widząc jak wampir ulega.
- Instytut zawiadomiony.- ciszę przerwał głos barmana.
Miyuki kiwnęła na przyjaciela, chłopak wziął w ramiona Ichiro. Gęsta krew spływała z rany chłopaka na posadzkę. Wszyscy cofnęli się z obrzydzeniem, japonka otworzyła drzwi zaglądając czy nikt podejrzany nie kręci się na zewnątrz. Pożegnała skinieniem głowy właściciela, Nathan nie mówiąc ani słowa opuścił lokal.

5 komentarzy:

  1. OMO OMO OMO :3 Kindziuk <3 Jak zawsze zajebiste opowiadanie ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie kontynuacja? Podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak bedzie kontynuowane :) jak na razie staram sie skonczyc jedno opowiadanie a potem zabrac sie za drugie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, chociaż widzę niepotrzebne informacje w zdaniach. Sama zobacz:
    ,,Nathan wstał. Jego coś tam coś tam. Zauważył, że dziewczyna robi coś. Czarnowłosy zrobił coś. Lykos coś tam. Nathan..,,
    Widzisz to? Ten duuuży błąd. Tak, właśnie ten. Za dużo tego ,,czarnowłosy,, i ,,Nathan,, itd. : D

    -Czarodziej Koteq

    OdpowiedzUsuń