2/18/2015

Rozdział 50

Hej kochani, to już ponad 100 tyś. wyświetleń, 30 obserwatorów bloga i wiele wspaniałych a przede wszystkim motywujących komentarzy :) Dziękuję, że tyle wytrwaliście ze mną :) Jesteśmy już w połowie opowiadania, jeszcze około 50 rozdziałów i koniec....pierwszego sezonu! W drugim sezonie nie zabraknie Setha i Josha, choć będzie dwóch nowych, głównych bohaterów :)




- Wstawaj, chyba nie chcesz przespać całego dnia.- kolejne szturchnięcie w ramię i silniejszy zapach dymu papierosowego.
- Czemu budzisz mnie tak wcześnie.- odparł z wyrzutem, niechętnie uchylając powieki.- Jesteś okrutny.
Seth zaśmiał się pod nosem, był w wyjątkowo dobrym humorze. Wczorajsze zawody przyniosły sowite dochody. Na dodatek mało romantyczne ale bardzo przyjemne wspomnienie z toalety, sprawiało, że kąciki jego ust wędrowały znacząco ku górze.
- To na co masz ochotę?- spytał wesoło. Z papierosem pomiędzy ustami, ściągnął kołdrę z kochanka. Pominął milczeniem jego niezadowoloną minę.
- A to jakaś sugestia?- odezwał się nadal lekko ochrypłym głosem.
- Jeśli tylko chcesz.- szepnął zmysłowo, tuż przy jego uchu. Blondyn odskoczył jak oparzony, wpatrzony w chichoczącego Setha rozbieganym wzrokiem.
- Debil.- mruknął, wychodząc ostatecznie z sypialni.
- Za chwilę przyjedzie Gray.- zawołał za nim Seth, ścieląc łóżko.
Obserwował jak zza drzwi wyłaniają się najpierw włosy a potem sylwetka Josha.
- Po co on tu.- wybełkotał, szczotkując szybko zęby.
Seth westchnął ciężko. Doskonale wiedział, że to co za chwilę powie niespodoba się jego kochankowi.
- Bo... nie będzie mnie cały dzień.
- I co w związku z tym?- wszedł do pokoju, opierając się o szafę w rogu pomieszczenia.- Przecież mogę sam zostać.
- Nie będę mógł spokojnie pracować, myśląc, że jesteś sam.- odpowiedział spokojnie. Podszedł do blondyna, kładąc dłonie na jego wąskich biodrach.
- Ale ostatni raz.- szepnął chłopak, patrząc z nadzieją na mężczyznę.
Seth zawahał się chwilę, po czym zreflektował i tylko kiwnął twierdząco głową.
Blondyn uśmiechnął się jedynie i wyszedł z pomieszczenia, udając się wprost do łazienki. Po kilkunastu minutach spędzonych w zaparowanej kabinie prysznicowej. Umyty i ubrany poszedł do kuchni kuszony zapachem cytrusów. Zastał Setha rozwalonego na kanapie przed włączonym telewizorem z pomarańczą w dłoni.
- Nie powinieneś szykować się do pracy?- zagadnął, zabierając ze stołu jabłko i siadając obok mężczyzny.
- Teoretycznie tak. Chociaż wszystko zostawiłem w firmie.- uśmiechnął się krzywo, wkładając do ust pół pomarańczy.
- No dobrze....rozumiem.- zapatrzył się głupio na sok spływający po podbródku Setha. W momencie gdy rozległo się donośne pukanie.
Vega przewrócił oczyma, wstając z kanapy.
- Właź Gray.- krzyknął, przeglądając papiery leżące na komodzie.
- Wyżej się nie dało co? Jeszcze ta pieprzona winda się zepsuła.- rzucił swoją teczkę na stół w kuchni.
- Może by tak cześć albo dzień dobry?- Josh obrócił głowę, przerzucają ramię przez oparcie kanapy.
Gray odwrócił się na pięcie, posyłając blondynowi powłóczyste spojrzenie.
- Witaj aniołku, jak się spało?- zniżył seksownie głos, podchodząc do chłopaka.
Silna dłoń Setha odepchnęła brutalnie Fowla, który zdziwiony nagłą zmianą zachowania swojego pracodawcy aż się zatoczył.
- Trzymaj łapy przy sobie albo później nie będziesz miał jak sobie zwalić.- warknął ze zmarszczonymi brwiami.- Będę wieczorem o osiemnastej, postaraj się jakoś z nim wytrzymać Josh.
- Mogłeś tu nie przyjeżdżać.- westchnął blondyn, odprowadzając wzrokiem kochanka.
- Mogłem ale chciałem a Chris jest zajęty.- uśmiechnął się przyjaźnie.
- A szkoda.
- Jadłeś już śniadanie?- rozglądnął się po pomieszczeniu, zawieszając spojrzenie na lodówce.
- Nie zdążyłem jeszcze.- przyznał.
- To ja coś zrobię a ty możesz przejrzeć teczkę.- wskazał dłonią na stół, gdzie uprzednio ją rzucił.
Josh zmarszczył lekko brwi wstając.
- Co to takiego?- spytał zaciekawiony. Usiadł na krześle przy oknie przyciągając do siebie plik papierów.
- Mam przeprowadzić rekrutację a to są...można powiedzieć podania.- odpowiedział z głową w lodówce.
Blondyn pokiwał głową, biorąc się za przeglądanie podań. Po pół godzinie ślęczenia nad papierami
wydawało mu się, że znalazł odpowiedniego kandydata.  
- A ten może być?- wskazał palcem na ciemnowłosego blondyna o jasnych oczach.
Gray zaglądnął przez ramię chłopaka, popijając sok pomarańczowy.
- Przystojny.- stwierdził.
- Ma być skuteczny a nie przystojny.- westchnął Josh.- Poza tym służył w marynarce wojennej i pilotował śmigłowce bojowe.
- Ooo... to chyba znaleźliśmy odpowiedniego faceta.- wyraźnie się ucieszył.- Zadzwonię do Setha.
- Ale jest problem.- Josh podrapał się w zamyśleniu po głowie.- Cierpi na zaburzenie dysocjacyjne tożsamości.
- Skoro był w wojsku to ta choroba nie ma wielkiego znaczenia.
- Zdziwiłbyś się.- westchnął chłopak.
- Przedyskutuje to z resztą. Wybacz ale musisz zostać sam. Ja jadę do firmy.

                                                                     *** 

- Akcje Binary Helix spadły odkąd korporacja z Korei wkroczyła na rynek wraz z siecią swoich luksusowych apartamentowców. Nie dają za wygraną i próbują przejąć naszych klientów. Jeśli tak dalej pójdzie udziały spadną o 11 procent. Byłby to najwyższy spadek od dziesięciu lat. Nie możemy do tego dopuścić. Kazałem żeby ktoś się tym zajął.- surowym spojrzeniem omiótł sale zebrań. Wyrazy twarzy udziałowców i pomniejszych członków były po prostu żałosne. Spocone twarze ciągle przecierane chusteczką a także ich przerażony wzrok, którym starali się unikać Setha. No i dwie najbardziej znajome osoby w pomieszczeniu. Gray ze swoim przebiegłym uśmiechem oraz Chris, który ze zmarszczonymi brwiami chłonął każde słowo.
- Zorganizowałem spotkanie z młodym paniczem z Seulu. Gnojek na niczym się nie zna, łatwo przemówię mu do rozsądku.- odparł Gray, ratując trzęsące się tyłki pozostałych akcjonariuszy.
- Chłopak jest synem właściciela Empire Group. Pewnie chce się wykazać przed ojcem.- dodał Chris.
- Jedyni normalni w tej firmie. Reszta to tchórze, bojący się własnego cienia!- zagrzmiał a po sali przebiegł szmer przeprosin i tłumaczeń.
Seth westchnął ciężko, uporządkował plik papierów. Na ogromnym ekranie umieszczonym za nim na ścianie, pojawiło się logo firmy a potem slajd jednego z centr handlowych.
- Pani Vega zorganizowała pokaz mody w Paryżu, który odbędzie się za dwa tygodnie. Kilka dni przed balem.- sekretarz Bailey, wystukał coś na klawiaturze swojego służbowego laptopa.
- Pokaz mody?- syknął cicho.- Później się tym zajmę.
- Tak jest, sir.- skinął krótko głową, wracając do pracy.
- Mam zamiar wdrożyć w życie, plan nad którym myślałem już od kilku tygodni. Sztuczna wyspa, na której będzie jedno z największych centr handlowych oraz apartamenty dla najbogatszych. Wyślemy tam naszych klientów aby Empire Group nie przyprawiło nam przy okazji rogów.
Po sali rozszedł się pomruk niezadowolenia i  zarazem niedowierzania. Nawet Gray, który był do tej pory spokojny i opanowany, wybałuszył oczy.
- Po takiej inwestycji Binary Helix może się tak łatwo nie podnieść. W najgorszym wypadku zbankrutujesz.
Seth odwrócił się w stronę Graya.
- Możliwe ale chce zaryzykować.- odpowiedział spokojnie.
- To jest niedorzeczne!
- Co ty sobie wyobrażasz!?
- Musisz to wszystko odwołać.
Szmer stawał się co raz głośniejszy, także protesty udziałowców przybierały na sile.
- Chris zajmiesz się nadzorowaniem budowy. Dzisiejsze spotkanie uważam za zakończone.
Odprowadził wzrokiem znienawidzonych akcjonariuszy, po czym z głośnym westchnieniem opuścił mównice.
- Możesz informować nas o swoich  irracjonalnych pomysłach przed zebraniami?- ręka Graya zaciśnięta w pięść wylądowała na długim stole.
Seth uniósł sceptycznie brew, rozluźniając krawat.
- Mam ci przypomnieć dla kogo pracujesz? Nie podnoś na mnie głosu.
- Dobrze. Rób co chcesz. Jeśli firma upadnie to będzie twoja wina.
Ignorując chłodne spojrzenie Graya oraz zatroskany wyraz twarzy Chrisa opuścił pomieszczenie.
Miał teraz ważniejsze sprawy do załatwienia. Przede wszystkim idiotyczny pokaz mody, kolejne widzimisię współwłaścicielki firmy. Zarezerwował lot z Florydy do Paryża na dwudziestą biorąc pod uwagę zmianę czasową. Pozostała mu tylko kwestia poinformowania kochanka o nieoczekiwanym wyjeździe. A znając upór blondyna nie będzie chciał się nigdzie ruszyć bez swoich przyjaciół. Cena nie gra znaczącej roli więc chętnie zgodzi się na towarzystwo jeszcze dwójki nastolatków.

7 komentarzy:

  1. Witam jestem nową twoją czytelniczką~~! :D
    Właściwie od wczoraj czytam tego bloga i już dotarłam tutaj :D
    Wszystkie rozdziały są przecudne *.*
    Tak samo jak ten!
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów!!!
    Hwaiting~

    PS- zapraszam na mojego bloga:
    http://story-kpop-yaoi-poland.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze gratuluje ci tak dlugiej pracy nad tym opowiadaniem, oraz wszystkiego, czego zdarzylas sie nauczyc piszac dlugi szmat czasu... Historia zaczela sie dosc nieoczekiwanie, opisy byly bardzo dobre, z czasem bylo ich coraz mnie, ale teraz nie ma ich prawie w ogole co jest troche dziwne, a moze nawet przykre. Nie mniej jednak fabula, "akcje" poboczne itd. byly nader smieszne, moze lekko szokujace...

    W srod postaci nie rozumiem osoby pana Vegi. Z jednej strony przedstawiasz go jako zimnego czlowieka wobec innych niz swojego kochanka, pracujacego w wielkiej firmie, ktory szasta pieniedzmi i w sumie ma wszystko czego inni moga mu pozazdroscic + pracowal w mafii // Z drugiej strony przedstawiasz go jako wrazliwego czlowieka (rzucilo mi sie to na poczatku gdy w domu Vegi byl Domenico kaleczacy plecy Josha). Gdzies miedzy rozdzialami byl do tego dosc trafny komentarz, nie mniej jednak jestem tez przekonana, ze chcialas pokazac jego dwie strony, choc sprzecznosci sa, nie ukryjesz tego i to w pewien sposob swiadczy o tym ze nie wiesz jak to polaczyc, lub nie wiesz ktora opcje wybrac.


    Natomiast postac Josha... Hmmm... W ktoryms momencie , ale to byl dosc krotki czas , mialam niejakie wrazenie, ze Josh w pewien sposob "zmusza" Setha do kupowania tego wszystkiego, czym byl kot etc. Jednoczesnie sam fakt, ze ktos chce go dorwac jest sprzeczne. Nie jest to tak, ze nie mialo to dokonca sensu, nie mniej jednak w prawdziwym swiecie kryminalisci , mafiozy, generalnie oni wszyscy jak zabijaja to tych ktorych musza, nie patrzac na ich bliskich.

    Nie mniej jednak gdyby nie to, fabuly w jakims stopniu by nie bylo ;)


    Nie bierz tego zle, procz oceny (dosc biednej jak na mnie) postaci, oraz brakow opisow w ok. 3ch rozdzialach , opowiadanie ma zdecydowanie wiecej plusow niz minusow. Mam nadzieje, ze sezon 2 tak bym to ujela bedzie rownie, a moze nawet i bardziej emocjonujacy :) Ciesze sie ze w koncu moglam wejsc na stare konto i napisac do ciebie, zycze ci duzo weny *>*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za komentarz. Fakt są pewne nieścisłości i mówiąc szczerze wstyd mi za nie. W sumie to moje pierwsze opowiadanie i zabrałam się za nie chaotycznie. Nie wiem czy jest sens poprawiać rozdziały, bo nie ukrywając, jest ich sporo. W każdym razie staram się jak mogę żeby wszystko poukładało się w spójną całość. Nie wiem jaki będzie efekt końcowy, mam nadzieję, że zadowalający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sugeruje poprawy rozdzialow ^^ , ale skoro juz piszesz druga serie opowiadania, to w drugiej serii mozesz poprawic sie znaczaco ^^ W kazdym razie dziekuje ze mi odpowiedzialas :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię Twojego bloga. Piszesz naprawdę przystępnym i przyjemnym językiem, który łatwo polubić. Opowiadania zapadają w pamięć, co jest wieelkim plusem. Życzę wszystkiego dobrego! ^-^ P.S. ( To mój blog, któremu dopiero co dałam życie: http://avenashi.blogspot.com/?m=1 )

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    bardzo spokojny tekst, widać, że Seth troszczy się o Johna...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń