Zazdrościł mu... sam musiał wstać o szóstej rano, żeby wziąć ze sobą potrzebne rzeczy i pójść z Alice na plac przed szkołą. Za to Seth zalegał w umeblowanej już sypialni, odsypiając wczorajszą libację alkoholową z Mei. Pogodził się już z faktem, że jego ukochana kotka spłonęła żywcem w domku rodzinnym na Valley Street. Z całych swoich sił próbował odpędzić od siebie tą myśl. Poklepał wypchane kieszenie jeansów. Karta kredytowa, klucze od domu i telefon spoczywały na dnie, dając mu chore poczucie bezpieczeństwa.
- Wejść!- krzyknął, gdy usłyszał głośne pukanie do drzwi.
Czarnowłosa wtoczyła się do środka z dwiema wypchanymi torbami.
- Jak my to zabierzemy.- jęknęła, widząc zawalony stół w kuchni.
- Spokojnie możemy wziąć taksówkę.- Josh spojrzał na nią przez ramię, szykując sobie płatki śniadaniowe. Żołądek dawał o sobie znać, chłopak złapał się za brzuch, krzywiąc niemiłosiernie.
- Hohoo widzę, że ktoś tu dopiero wstał.- dziewczyna zaglądnęła mu przez ramie, rozbawiona stanem swojego przyjaciela. Poprawiła mu dłońmi nieułożone włosy i spoglądnęła krytycznie na piżamę.
- Aleś ty wystrojona.- prychnął, stawiając z hukiem talerz.
Dziewczyna przejrzała się w lustrze, wiszącym przy komodzie.
- Nie czepiaj się.- przeczesała dłonią długie, czarne loki.- W odróżnieniu od ciebie, nie jestem w piżamie.
Blondyn wygładził swój pomięty lekko t-shirt. Patrząc spod byka na przyjaciółkę. Zjadł pospiesznie śniadanie, nie chcąc już słuchać narzekań dziewczyny.
- Może pójdziemy jeszcze do sklepu?- zasugerował, gdy ubrani i spakowani czekali na windę.
Alice westchnęła ciężko, przecierając skroń. Ledwo utrzymywała te torby, nie mówiąc o plecaku zawieszonym na ramieniu.
- Wystarczy to co mamy. Już i tak wyglądamy jakbyśmy się przeprowadzali.
Josh wzruszył jedynie ramionami.
- Alex będzie czekał na miejscu?- zagadnął.
Byli już w połowie drogi do liceum i Alice nie wyglądała na zadowoloną.Wysiłek jaki wiązał się z noszeniem pakunków i temperaturą, nie sprzyjały jej makijażowi. Josh skrzywił się lekko, widząc spływający tusz do rzęs.
- Tak tak. Dzwoniłam do niego rano i powiedział, że z chłopakami ustawią stoliki.- potarła ręką czoło.
Minęli ostatni zakręt i już z daleka usłyszeli rozbrzmiewającą muzykę i spory tłum uczniów kręcących się na placu. Ku radości Alice, palmy rosnące przy ścieżce prowadzącej do szkoły, rzucały cienie na miejsce, w którym drużyna koszykarska pod wodzą Alexa rozkładała stoliki i ławki.
- Dlaczego nie ma Setha?- Joe pojawił się obok nich, biorąc torby od zmęczonej dziewczyny.
- Śpi.- odparł blondyn, z westchnieniem siadając na ławce.
***
- Jako pierwsi popłyną Jonathan Biersack oraz ochotnik Seth Vega!- z głośników wydobył się grzmiący głos prowadzącego.
Josh przecisnął się pomiędzy uczniami, zajmując miejsce przy przyjaciółce. Szkoła cały czas go zaskakiwała przestronny basen wywarł na nim ogromne wrażenie. Ale cheerleaderki śliniące się na widok wchodzącego Setha już mniej.
- Za chwilę je trzasnę.- spojrzał gniewnie w ich stronę.
Alice uśmiechnęła się lekko pod nosem.
- Spokojnie zazdrośniku. W sumie to się im nie dziwię.- zapatrzyła się na ciało Setha, podjadając popcorn.
- Ty też przeciwko mnie!- jęknął żałośnie.
Dziewczyna parsknęła śmiechem.
- Jesteś taki słodki jak się denerwujesz.- poczochrała jego włosy.
- Jeśli wygrają zarobią tysiąc dolarów?
- Ale zmiana tematu.- prychnęła głośno.- Tak, widzę, że Seth wygra.
Josh uniósł się lekko, przekrzywiając głowę aby zobaczyć swojego kochanka.
- On zawsze wygrywa!- zawołał głośno. W momencie gdy dłoń Setha dotknęła końca basenu. Podziemny basen wypełniły wiwaty i oklaski uczniów.
- Jezu, wygrał. Cudownie!- Alice zbiegła z widowni by pogratulować mężczyźnie. Josh powlekł się za nią, nie spuszczając wzroku z kochanka.
***
- Seth nie tak mocno, co ja jestem jakaś lalka?!- bez skutecznie próbował wyswobodzić dłoń z żelaznego uścisku mężczyzny. Wgapiał się bezmyślnie w ociekające wodą plecy kochanka. Skręcili w ostatni zakręt na czwartym piętrze.
- Wszyscy są na dworze. Nikt nas nie zobaczy.- uprzedził kolejne pytanie blondyna.
Pchnął drzwi prowadzące do męskiej toalety. Zaskoczony chłopak potykał się o własne nogi. Milczący Seth nie raz go przerażał, nie inaczej było w tej sytuacji. Został brutalnie popchnięty na ścianę. Czuł się zupełnie jak w pierwszym dniu w liceum. Vega oparł dłoń o chłodną ścianę, tuż obok głowy chłopaka.
- Seth...- zaczął niepewnie, sparaliżowany spojrzeniem jakie posłał mu mężczyzna. Dla zachowania bezpiecznej odległości położył dłoń na torsie kochanka.
- Jak myślisz ile mamy czasu? Piętnaście, dwadzieścia minut za nim zorientują się, że cie nie ma?- pochylił się lekko nad nim, oblizując prowokująco usta.
- Wystarczająco.-szepnął ochrypłym głosem. Z nie małym wysiłkiem pchnął Setha na miejsce, które on sam przed chwilą zajmował. Pogłaskał go lekko po policzku, drugą dłoń kładąc na miejscu, w którym znajdowało się szybko bijące serce. Skóra była przyjemnie miękka i gorąca. A do nozdrzy blondyna docierał zapach chloru. Drżące palce błądziły po ciele Setha. Badając każdy mięsień i każdą wypukłość, by w końcu dotrzeć do co raz bardziej odznaczającego się wzwodu. Josh przełknął nerwowo ślinę, podnosząc wzrok na podnieconego kochanka. Napotkał proszące spojrzenie mężczyzny. A jego ręka opadła władczo na jasne włosy chłopaka.
- Mogę?- wsunął palec za kąpielówki Setha. Mężczyzna wyszeptał ledwo słyszalną odpowiedź.
Nie spuszczając wzroku z potężnego wzwodu, jednym szarpnięciem zdarł przylegające do ciała spodenki. Usłyszał kolejny głuchy jęk Setha. Josh z przygryzioną wargą i rosnącym podnieceniem wpatrywał się w penisa swojego kochanka. Opuszkami palców przejechał wzdłuż członka, czując kilka wypukłych żył. Fala gorąca zalała ciało blondyna by na końcu skumulować się w podbrzuszu. Pęczniejący członek chłopaka nieprzyjemnie ocierał się o bieliznę. Seth ponaglił go ruchem dłoni, drugą przysuwając do swojego krocza, tak aby czuć na nim przyśpieszony oddech kochanka. Zlizał koniuszkiem języka krople spermy, które pojawiły się na główce. Po czym Seth brutalnie wepchnął go do ust zaskoczonego blondyna. Starał się ignorować napływające do oczu łzy. Ale rozmiary i ręka mężczyzny nie pozwalały na to. Zamiast tego chciał dać swojemu kochankowi jak najwięcej przyjemności. A z miny Setha wnioskował, że szło mu całkiem nieźle. Gdy oswoił się z gabarytami, jakimi został obdarzony Vega. Zaczął wykonywać powolne ruchy głową.
- Sz....szybciej skarbie.- z ust Setha raz po raz wydobywały się gardłowe jęki, które co raz bardziej nakręcały chłopaka.
Blondyn wykrzywił twarz w grymasie niezadowolenia, gdy został agresywnie pociągnięty za włosy.
Sperma Setha obficie wyciekała z ust Josha, gdy ten był dosłownie rżnięty w usta. Wręcz błagał o więcej, wykonywał każde polecenie Setha, niczym posłuszny piesek. A sam Vega delektował się widokiem uległego kochanka. Zaczerwienione oczy, rozgrzane do czerwoności policzki i nieustanne jęki to to co lubił. Kilka mocniejszych ruchów wystarczyło by mężczyzna doszedł w ustach blondyna. Zalewając całe gardło ciepłą spermą. Głośny pomruk zadowolenia wypełnił toaletę, gdy blondyn przełknął resztę nasienia. Ustąpił miejsca starszemu, gdy ten osuwał się po ścianie z błogim uśmiechem na ustach.
Mam nadzieję, że w tekście nie ma wielu błędów. Jeśli się pojawią, wybaczcie :)
Uhuhu :) ostro!
OdpowiedzUsuńRozdzialik fajny, milutki klimacik, a scena w łazience... hyhy :D
Czekam na dalsze rozdziały!
A!
OdpowiedzUsuńMówiłam już, że cię kocham? :D
Scena w łazience była... mrrry!
Więcej takich scenek mogłoby być :)
Ja żadnych błędów nie wychwyciłam :D
Czekam na next i pozdrawiam gorąco :)
Kochaneee
OdpowiedzUsuńNajkochansze♥♥♥
Jestem w pierwszej trójce, nawiasem mówiąc.
Rozdział jak zwykle świetny, szybko się czytało:3
Ja też pracuje nad swoim, ale i tak uważam, że Twoje wychodzą o wiele lepiej <3
Gratulacje!
Scenka w łazience, tak jak to było napisana była bardzo mraśna:3
Chociaż martwi mnie to, że Seth taki..stanowczy, aż bardzo taki...no mruuuu, tylko mruuu!
Weeenyyy <3
♥♥♥
Straciłam poczucie czasu i przestrzeni. Jak ja mogłam aż tyle się spóźnić? Jak zwykle czwarta na podium...
OdpowiedzUsuńCo do notki to była świetna.
Josh to naprawdę odważny kotek. I tak trzymać!
Ty też się trzymaj Yoshiałku. Weny i miłego dnia bądź wieczoru :*
Naprawdę bardzo dobry rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekałam na niego taaaak długo i się doczekałam.
Weny na kolejne rozdziały *.^
Zapomniałam dopisać. Chciałabym prosić o jakieś info z siostrą Setha.
OdpowiedzUsuńI co z dzieckiem??????????
Dopiero niedawno zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest genialne, pokochałam je :)
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, życzę weny!
love. ♥
Infinity ∞
Witam,
OdpowiedzUsuńbardzo dobry rozdział, ach Seth musiał go zaciągnąć do toalety ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia