Cześć, na wstępie przepraszam, że rozdział przez tyle czasu się nie pojawił. Po prostu nie miałam weny a nie chciałam pisać na siłę i dawać wam jakiegoś badziewia. Mam nadzieję, że tym razem wszystko się ustatkuje. :) Przepraszam na błędy.
Blondyn przetarł spocone czoło po raz setny. Bliskość tylu stłoczonych ciał i zapach potu przyprawiał o zawroty głowy. Ściskając w dłoni bagaż przeciskał się do zarezerwowanego terminalu.
- Chodźcie za mną bo się wszyscy pogubimy.- Gray, który od rana nie był w nastroju, warczał na wszystkich dookoła mrużąc z poirytowania powieki.
- Mógłbyś być choć odrobinę milszy.- syknął Vega, zrównując z nim krok. Obserwował swojego kochanka, który znacząco wysunął się naprzód torując sobie drogę łokciami.
- Masz rację od czasu do czasu strzelę focha, żeby było ciekawiej.
Seth westchnął ciężko, mimowolnie się uśmiechając. Miał nadzieje, że ten wyjazd poprawi relacje między Grayem a Sandy a także pozostałymi. Martwił się o siostrę, o dziecko, które rośnie pod jej sercem, o firmę a przede wszystkim o Josha. Czuł, że wszystkie te zmartwienia przytłaczają go z każdej strony.
- Cały terminal? Tylko dla nas?- Alice spoglądnęła po wszystkich ciekawsko i to właśnie jej głos wyrwał Setha z nieciekawych myśli.
Przyciągnął kochanka do siebie, zaciskając mocno dłoń na jego biodrze, jakby za chwilę miała go porwać jakaś niewidzialna siła. Przeszli przez bramkę przy której stało dwóch barczystych mężczyzn. Każdy miał na sobie firmowy strój Binary Helix oraz ciemne okulary. Jeden z nich bez słowa odebrał od blondyna bagaż.
- Jedziemy twoim samolotem?- milczący dotąd Alex ku uldze Alice raczył się odezwać.
- Samolot jest firmowy. Tylko do naszej dyspozycji, tak jest bezpieczniej.- wyjaśnił, myślami będąc przy starej i wysłużonej Barretcie spoczywającej na dnie walizki, którą przed chwilą wziął jeden z mężczyzn.
Gray wyminął resztę, jako pierwszy wchodząc do samolotu. Za nim Josh, który jak najszybciej chciał się znaleźć w zacisznym miejscu, z dala od zgiełku panującego na lotnisku. Powitał go zapach świeżo zaparzonej czarnej kawy. Wszedł w głąb kadłuba samolotu rozkoszując się przyjemnym zapachem. Oprawione w czarną skórę siedzenia zachęcały do ich wypróbowania. Między nimi umocowane były stoliki wykonane z połyskującego tworzywa. Na każdym z nich stały dwie filiżanki kawy. Nad miejscami pasażerskimi jarzyło się światło, wydobywające się z małych trójkątnych lampek.
- Gdy będziemy przelatywać nad Atlantykiem możecie odczuć zmianę czasową, więc radze się trochę przespać. Lot będzie trwał około sześciu godzin.- uprzedził kolejne pytanie. Zajął miejsce za Sandy, przepuszczając Josha przodem.
- Aż sześć godzin? Co ja będę przez tyle czasu robił.
- Policz sobie chmurki.- poradził Gray, posyłając w stronę blondyna szelmowski uśmiech.
Josh przewrócił oczyma postanawiając zignorować zaczepkę Fowla a także tłumiony chichot z tyłu. Korzystając z tego, że samolot jeszcze nie wystartował przeciągnął się po raz ostatni. Ostatecznie układając głowę na ramieniu Setha z zamiarem przespania całego lotu.
***
Chłopak zmarszczył lekko brwi, szczupłe palce wbijały mu się boleśnie w ramię. Głośno ryczący telewizor znajdujący w samolocie wybudził go z niespokojnego snu. Powiódł wzrokiem za resztą. Na niewielkim ekranie widniała twarz znienawidzonego rosjanina. Musiał mocno się skoncentrować aby dosłyszeć jego cichy głos, który do złudzenia przypominał warczenie.
- Dawno się nie widzieliśmy co Vega? Możesz spodziewać się małej niespodzianki na pokazie twojej matki. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak śmieszne i bezcelowe są twoje poczynania Seth. Sądzisz, że uratujesz swoich najbliższych? Nic bardziej mylnego, zginą na twoich oczach.
Po tych słowach transmisja została przerwana. Seth z grobową miną patrzył się przed siebie. Josh nie mógł wykrztusić ani jednego sensownego zdania. Niedostatecznie wybudzony, dopiero przyswajał słowa Ivana.
- Boże... co to było.- szepnęła Alice stłumionym przez dłoń głosem.
- Nie martwcie się. To są groźby, którymi raczy nas Petrovsky od jakiegoś czasu i to bezskutecznie.- zapewnił Gray, odchylając się na siedzeniu w poszukiwaniu telefonu.
Blondyn przełknął ślinę, starając się pozbyć nieprzyjemniej guli w gardle. Szturchnął nadal milczącego Setha.
- Nie długo lądujemy.- stwierdził Alex, zaglądając przez małe okienko samolotowe. Próbował przerwać niezręczną ciszę, która i jego co raz bardziej dobijała.
-Włos wam z głowy nie spadnie.- odezwał się Vega, odruchowo ściskając dłoń kochanka.
Samolot wylądował gładko na pasie startowym. Gdy drzwi otworzyły się z sykiem, do wewnątrz wdarło się chłodne, wieczorne powietrze. Seth nadal lekko zamyślony wyszedł jako pierwszy, wdychając rześkie powietrze. Dziwne poczucie rychłego niebezpieczeństwa czaiło się z tyłu głowy mężczyzny. Świdrując go od środka. Kilka metrów od niego stały trzy czarne auta w typie suv. Chciał jak najszybciej zaprowadzić tam wszystkich aby choć w pewnym stopniu byli bezpieczni.
- Tu jest tyle pięknych miejsc do zwiedzenia. Wieża Eiffla albo Łuk Tr....- Alice głos uwiązł w gardle gdy tuż przy głowie Graya przeleciał pocisk, wbijając się w bok kadłubu.
- Wszyscy do samochodów, już!- ryknął Vega, wyciągając z marynarki colta. Adrenalina sprawiła, że jego mózg pracował na podkręconych obrotach. Osłaniając swoim ciałem Josha dotarli do aut. Gray z zaciśniętymi ustami oddał serie strzałów w stronę przeciwnika. Granatowy sedan wybuchł, rozrzucając w okół siebie kawałki metalu. Alice wraz ze swoim chłopakiem wtoczyli się do samochodu. Dziewczyna skuliła się na tylnym siedzeniu, zasłaniając głowę rękoma. Nie przypuszczała, że zwykły wyjazd do Paryża okaże się walką o życie.
- Chris jedziesz z nimi.- warknął Vega przecierając spocone czoło.- Co się tak kurwa patrzysz, jedź!
Blondyn sparaliżowany strachem stał oparty o bagażnik, patrząc wielkimi oczyma na co raz mocniej krwawiące ramię kochanka. Z daleka usłyszał gniewne wrzaski w rosyjskim akcencie. Wydawało mu się, że powietrze w okół niego zgęstniało i ochłodziło się znacząco.
Gray zapakował się na tylne siedzenie drugiego suv-a, za nim wpadł popchnięty przez Setha, Josh. Twarzą wylądował w kroczu szarowłosego, już gorzej być nie mogło, pomyślał. Po chwili auto ruszyło z piskiem. Seth manewrował kilkanaście minut pomiędzy samolotami, starając się zgubić pościg. Kule przelatywały co chwile ze świstem przy szybach. Gray uśmiechnął się pod nosem widząc nieskuteczne starania blondyna.
- Radzę leżeć w takiej pozycji. Chyba, że chcesz aby twój mózg wypłynął ci z czaszki.- szepnął mężczyzna, dotykając wargami wilgotnego karku chłopaka.
Josh burknął niezrozumiałą odpowiedź. Przynajmniej nikt nie widział jego wypieków.
Jest rozdział!!!!!!!!!! Już nie mogłam się doczekać. Wchodzę na bloga bez nadziej i co widzę nowy wpis. Normalnie dostałam ADHD. Rozdział cudo,już nie mogę doczekać się następnego. :-D
OdpowiedzUsuńCo to było?
OdpowiedzUsuń;-;
Czoo się pytam do cholery
poza tym jestem druga x3
U mnie z rozdziałami tez nie za dobrze, choć dodany juz wczoraj.
a u ciebie jak zwykle pięknie x3
I ślicznie. I świetnie. Dobrze.
Połknęłam ten rozdział w niecałe dwie minuty
i czekam na resztę
wiem, że dziś dużo "i"
X3
Awwww nowy rozdział <3 nareszcie. Fajnie Ci wyszło. Mam nadzieje że nic im sie nie stanie ;) pozdrawiam i weny ~MM
OdpowiedzUsuńZajebisty czekam na następny. Ta akcja na koniec jak Josh wylądował na kroczu Grey'a była boska :)
OdpowiedzUsuńRozdział był super (; a ta akcja z Josh'em i Grey'em najlepsza :D
OdpowiedzUsuńWennyy życzę^^
Zajebisty rozdział, nie mogę się doczekać na następny :)
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńIvan tak jakby miał szpiega, bo zawsze wie gdzie są, Josh w bardzo krępującej sytuacji się znalazł..
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia