5/03/2016

Rozdział 61

 - Sądzę, że łóżko byłoby wygodniejsze niż ...to.-wzrok Josha omiótł sale, w której znajdowały się porozrzucane po kątach kartony.
- Gdybyśmy posiadali więcej czasu zawiózłbym nas do domu.- zgasił tlącego się papierosa, wgniatając go w karton.
Blondyn spojrzał sceptycznym wzrokiem na poczynania kochanka.
- Pal jeszcze więcej a będę poważnie zaniepokojony stanem twoich płuc.
- Nie martw się o  mnie kochanie.- posłał chłopakowi rozbrajający uśmiech.
Josh westchnął bezceremonialnie. Przygryzł wargę aby powstrzymać napad śmiechu. Miał wielką ochotę pozbawić Setha wszystkich ubrań.
- Mam nadzieję, że wszystko się między nami ułoży. To frustrujące, że ciężko jest nam się dogadać mimo tego, że tworzymy parę.
- Tak, to prawda.- westchnął Seth.- A przechodząc do rzeczy, rozbierz mnie.
- To był rozkaz czy prośba?- zaśmiał się chłopak.
Oczy Setha rozbłysły pożądaniem.
- Potraktuj to jako rozkaz. W końcu jestem spadkobiercą Binary Helix i nieziemskim przystojniakiem, któż mógłby mi się oprzeć?
- A skromność to u was cecha dziedziczna?- zakpił.- Nie bądź taki pewny siebie, staruszku.
- Z tego co sobie przypominam to tylko ten staruszek sprawia, że tracisz grunt pod stopami.
- To dlatego, że szaleje za tobą.- jasną twarz blondyna rozświetlił promienny uśmiech.
Seth poczuł  jakby na jego serce wylany został balsam, który koił dotychczasowe rany i napawał nadzieją.
- Nie zdajesz sobie sprawy jaką mam na ciebie ochotę. Mógłbym cię zerżnąć tu i teraz, nawet na tamtym biurku.- wskazał obdrapany mebel, na którym piętrzył się stos papierzysk.
Blondyn obejrzał się za siebie. Rozpalony Seth tylko czekał na taki moment, na chwile nie uwagi z jego strony. Z gracją kota doskoczył do chłopaka i wprawnym ruchem pchnął go na biurko. Zabazgrane papiery wyleciały w powietrze a zaskoczony blondyn zdusił krzyk przygryzając wargę, z której pociekła krew.
- Nadal uważasz, że jestem staruszkiem?- polizał przeciągle szyję chłopaka.
Josh mógł poczuć na pośladkach sporej wielkości erekcję, która z każdą chwilą coraz bardziej się powiększała. Atmosfera wokół zgęstniała a ciszę wypełniał jedynie ciężki i chrapliwy oddech Setha. Leniwe pieszczoty, które przed momentem tak podniecały blondyna, przerodziły się w tortury. Pragnął więcej, o wiele więcej. Vega doskonale o tym wiedział, tylko jak na złość droczył się z nim, właśnie to doprowadzało Josha do białej gorączki. Wił się pod nim, starając się jak najbardziej i jak najwięcej ocierać o twardą męskość starszego.
- Wiesz skarbie, musisz mnie bardzo ładnie poprosić a może w końcu cię przelecę.- pochylił się nad chłopakiem, muskając ustami jasne pasma włosów.
- Okropny dupek z pana, panie Vega. Tak mnie dręczyć.- jęknął bezradnie.
Seth zachichotał pod nosem, rękoma wciąż błądząc po rozgrzanym ciele. Josh ponownie nadstawił się na pieszczotę. Tym razem poczynania mężczyzny stały się zachłanniejsze, jakby i jego wytrzymałość powoli się kończyła.
- Wejdź już we mnie do cholery!- niemal wrzasnął, gdy ręka Setha zawędrowała do kształtnych pośladków chłopaka.
- Widzę, że dobrze się bawicie.- od strony drzwi dało się usłyszeć rozbawiony damski głos.- Seth zostaw go już.
Zdziwiony mężczyzna najpierw zmarszczył brwi, potem otaksował dziewczynę nieco rozbieganym spojrzeniem.
-  Nie spodziewałem się ciebie tutaj, Alice.- bez najmniejszego skrępowania odwrócił się w jej stronę, wkładając koszule w spodnie.
- Co tutaj robisz?- spytał blondyn, odzyskując panowanie nad sobą.
Alice odrzuciła do tyłu swoje jedwabiste, czarne loki i podeszła do Josha.
- Gray wyciągnął mnie z lekcji i kazał szukać ciebie.- poinformowała.
- Jakby sam nie mógł.- mruknął Seth.
- Nie wnikam o co dokładnie chodzi.- próbowała ignorować Vegę, który jak gdyby nigdy nic odpalił papierosa i z pokaźnym wzwodem oparł się o biurko.- Gray czeka na ciebie przed szkołą, radzę ci szybko zejść na dół bo to chyba poważna sprawa. Leć do niego a ja powiem nauczycielowi, że źle się poczułeś i zwolniłeś się do domu.
- Dziękuję.- podrapał się w zakłopotaniu po głowie.
- Znów zostawiasz mnie samego, tylko po to żeby pójść do Graya.- poskarżył się, gdy Alice zniknęła  za drzwiami. 
Josh westchnął głęboko, wznosząc oczy ku górze. Czy ten mężczyzna nie może zrozumieć, że nie miał zamiaru go zdradzać? Pragnął tylko odnaleźć matkę a Fowl był mu do tego niezbędnie potrzebny.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi. Daj mi czas a wszystko ci wyjaśnię. Muszę załatwić pewną sprawę.
Zbierał się powoli do wyjścia, z każdym ruchem czuł na sobie co raz to przenikliwsze spojrzenie Setha, które wręcz wypalało skórę.


                                                                               ***


- Chyba powinniśmy tu skręcić.- blondyn podrapał się lekko po brodzie i spojrzawszy ostatni raz na drogowskaz posłał pytające spojrzenie Grayowi.
- Dałbym głowę, że burdel Melody jest dwie ulice dalej.- zastanowił się powoli, po czym wykonał ostry zakręt w zupełnie innym kierunku.
- No tak, w końcu tylko ty włóczysz się po domach publicznych.- prychnął chłopak.
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jakie to ekskluzywne miejsce. Poza tym to ja a nie Seth pomagam ci w odnalezieniu matki, więc nie bądź taki opryskliwy aniołku.
- Przepraszam, jestem po prostu wykończony psychicznie, na dodatek nie spałem dobrze od kilku dni.
- Rozumiem cię.- westchnął ciężko, objeżdżając budynek.- A co z Sethem, jak jest między wami?
- Chyba lepiej a przynajmniej mam taką nadzieję. Przez całą sytuację z Domenico czuję, że się oddalam od Setha. Nie mamy tyle czasu dla siebie co kiedyś.
- Ty przynajmniej kogoś masz.- szepnął Gray, zwracając na siebie szczególną uwagę.- Nie wiesz jak to jest być przez tyle lat sam, nie być obiektem czyichś westchnień. Nie mam nikogo, nawet rodziny. Jestem sam i nie zanosi się na żadne zmiany.
Josh przełknął ciężko ślinę.W tym momencie zrobiło mu się żal Fowla. Choć z drugiej strony całe te podchody wreszcie miały sens. Do tej pory uważał Graya za niepoczytalnego.
- Każdy znajdzie kiedyś swoją miłość. Jeśli będziesz pesymistą tylko pogorszysz sytuacje.
- Powiedzmy, że w to wierzę.- zakończył temat, dając do wiadomości, że nie ma zamiaru wdawać się w głębszą dyskusje. Nie miał w zwyczaju dzielić się swoim życiem prywatnym, nawet z Joshem. Chociaż czuł, że tylko jemu tak naprawdę ufa. Jedynymi bliższymi znajomymi szarowłosego był Chris, Sandy i Seth. Z innymi zadawał się tylko dla spraw czysto biznesowych.
         Rolls Royce Graya wzbudził nie mały zachwyt, gdy pojawił się na żwirowanym podjeździe przed Elysium. A sam właściciel samochodu udał się wprost do budynku, gdzie już na progu przywitała go Melody.
- Dawno się nie widzieliśmy.- pocałowała go w policzek.- Mógłbyś mnie kiedyś odwiedzić.
Gray odsunął się od kobiety i zlustrował ją wzrokiem. Nic się nie zmieniła, mimo swojego wieku nadal zachowała cały swój seksapil.
- Tym razem nie przyjechałem sam.- oznajmił z uśmiechem.
Melody uniosła w zdziwieniu jedną brew i jakby dopiero teraz zauważyła Josha, który stał obok, i przyglądał im się uważnie.
- Josh Carter, miło mi.- przedstawił się. Starał się rozluźnić, choć nie wychodziło mu to najlepiej. Myśl, że zaraz wejdzie do burdelu nieco go przerastała.
- Melody Sheridan. Pewnie nie przyjechaliście na zwykle pogaduchy, prawda?- gestem dłoni zaprosiła ich do środka.
Dwóch ochroniarzy stojących przy dwuskrzydłowych drzwiach otworzyło je, jednym, zamaszystym ruchem.
- Od pewnego czasu mamy wyjątkowy ruch.- wyjaśniła kobieta.- To wszystko przez mój nowy nabytek. Chłopak jest wręcz idealny, klienci się o niego zabijają.
- Może skuszę się na jedną noc z tym cud nabytkiem.- Gray zastanawiał się głośno, podczas gdy Josh zajął miejsce przy ogromnym kontuarze.
Miejsce było utrzymane w ciemnych barwach tak, jak przystało na dom publiczny. Z tą różnicą, że tu panował ład i spokój. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak hotel, po którym kręcą się klienci. Jednak uwagę przyciągały reklamy, które zajmowały niekiedy całe ściany. W duchu, Josh przyznał Fowlowi racje. Elysium było na prawdę ekskluzywnym miejscem. Kręcili się tu mężczyźni w garniturach, którzy szukali przygody na jedną noc a także kobiety, które chciały spróbować czegoś nowego, ekscytującego.
- Napijecie się czegoś?- zaproponowała, wyciągając spod blatu kilka pokaźnych butelek.
- Chętnie.- przytaknął Gray.- I tak zanosi się na długi pobyt tutaj.
- To co was tu przywiało? Sądzę, że ma to związek z tobą kochanieńki.- wbiła wzrok w Josha a lekko fioletowy odcień oczu przeszywał na wskroś.
- No cóż...- zaczął dość niepewnie, niestety zniecierpliwiony Gray przejął pałeczkę.
- Chodzi o to, że porwano matkę Josha. Podejrzewam, że to sprawka Ivana i w tym momencie do akcji wkraczasz ty, jesteś nam potrzebna by namierzyć tych skurwieli. Mamy mało czasu a jedynym punktem zaczepienia jesteś ty, Melody.
Kobieta zastanawiała się chwilę nad wypowiedzianymi słowami, patrząc na alkohol w butelce. Po chwili odeszła bez słowa, przywołując chłopaka, który obserwował dwójkę od samego przybycia do burdelu.
- Nie podoba mi się to wszystko.- szepnął blondyn, rozglądając się uważnie.- W czym może ona nam pomóc?
- Wbrew pozorom ma bardzo dobre kontakty. Wiem, że się denerwujesz ale zaufaj mi, dobrze?- uśmiechnął się pokrzepiająco, choć Joshowi wcale to nie pomogło.
- Nie przypuszczałem, że wiążąc się z Sethem będę miał tak...urozmaicone życie.- zakończył płasko upijając łyk whisky ze szklanki Graya.
- Żałujesz tego?- spytał jakby od niechcenia.
- Oczywiście, że nie. Kocham go i nigdy nie opuszczę.
Mężczyzna wypuścił ciężko powietrze, w tym momencie stracił resztki jakiejkolwiek nadziei. Dopił resztkę alkoholu jednym haustem. Przy kontuarze pojawiła się Melody w towarzystwie roześmianego chłopaka.
- Przedstawiam wam mój nowy nabytek o którym wspominałam.
- Co ten chłopak wniesie nowego do sprawy?- spytał chłodno Gray.
Josh obejrzał się na pracownika Binary Helix. Mężczyzna spoglądał nie przychylnym wzrokiem na gościa.
- Znacie się?- zapytała Melody, nie ukrywała zdziwienia. Wręcz przeciwnie, zastanawiało ją co łączy Graya z tym chłopakiem.
- Można tak powiedzieć.- do rozmowy włączył się chłopak. Odgarnął z czoła niesforne czarne loki, które przysłaniały równie urokliwe oczy.- Chcę pomóc. Zed Steel, miło mi was poznać.- podał rękę każdemu z osobna, jednak to na Grayu skupiał całą swoją uwagę. Nie odrywał od niego wzroku.
- O takich sprawach nie będziemy tu rozmawiać. Wszyscy do mojego gabinetu.- zarządziła kobieta.
Gray od pojawienia się Zeda stał się zupełnie innym człowiekiem. Pogrążony we własnych myślach, nie do końca wiedział co się w okół niego dzieje.
Tuż przed drzwiami do azylu Melody blondyn odciągnął mężczyznę. Fowl niczym posłuszne dziecko dał się zaciągnąć w przeciwną stronę.
- Co się z tobą do cholery dzieje?- potrząsnął nim, jakby to miało pomóc.- Znasz tego typa?
- To mój brat.- szepnął tak, że Josh musiał się nachylić by usłyszeć odpowiedź.
- Przecież mówiłeś, że nie masz rodziny.
- Przepraszam, skłamałem.

9 komentarzy:

  1. Rozdział świetny~! *.*
    Szkoda, że Alice przerwała Sethowi i Joshowi ^-^
    I zaskoczyło mnie, że Grey ma brata O.O Ciekawa jestem co z tego wyjdzie ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział *.*
    Dużo weny~! ^^
    Ściskam i pozdrawiam~! :*
    Miłego dnia ^^
    #Kimie

    OdpowiedzUsuń
  2. Hura, nowy rozdział!
    Cieszę się, że miedzy Joshem a Sethem coraz lepiej. :)
    Będzie jakiś dłuższy wątek z bratem Greya?
    Dużo weny życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    trafiłam tutaj niedawno autorko, historia bardzo mi się spodobała, polubiłam Setha i Josha, mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny rozdział...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    ech czemu, Alice przerwała Sethowi i Joshowi... ciekawe, bardzo ciekawe, Grey ma brata...
    autorko mam nadzieję, że do nas powrócisz...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    ja tak z pytaniem co tam u Ciebie słychać, no i czy będziesz jednak kontynuować to opowiadanie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    kochana już tak dużo czasu upłynęło a tutaj nic nawet jednej małej informacji... a tak fajnie się zapowiadało to opowiadanie...
    proszę choć daj znak że żyjesz...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    bardzo mi jest smutno, że nie ma kontynuacji tego świetnego opowiadania, czytam po raz kolejny i chce się po prostu więcej... powróć tutaj proszę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń