4/05/2013

Rozdział 14


Josh zatrzymał się na schodach, podniósł głowę w górę ku niebu. Krople deszczu zatrzymały się na jego twarzy, spływając po policzkach niczym łzy. Seth stanął na przed ostatnim schodku, zaskoczony. Josh roześmiał się patrząc niebieskimi oczami na mężczyznę. Był szczęśliwy, chciał skakać z radości, no ale nie przesadzajmy z tymi zabandażowanymi plecami daleko by nie poskakał.
-Zapomniałem kurtki.- oznajmił chłopak, rozcierając spierzchniałe dłonie.
-Uch rzeczywiście, wybacz, tak bardzo chciałem żebyśmy jak najszybciej wyszli z tego szpitala. Zapomniałem o twojej kurtce.- mówiąc to zdjął z siebie płaszcz. Zarzucił go na ramiona chłopca. Na krótką chwilę ich usta prawie się zetknęły. Źrenice Josh'a powiększyły się, wstrzymał oddech. Seth uśmiechnął się przebiegle, tonąc w tak ogromnych oczkach młodszego. Włosy zmoczone kroplami deszczu, zasłoniły oczy Seth'a. Oblepiały kark mężczyzny, Josh stał tam nie wiedząc co czynić. Najchętniej to by uciekł, lecz siła, której nie rozumiał zawsze trzymała go przy nim.
-Nie bój się, płochliwa sarenko.- na wpół wyszeptał, na wpół powiedział Seth. A Josh usłyszał w tym momencie ten sam seksowny głos, który tak go podniecał. Zawsze go paraliżował od stóp do głów. Nie mógł nic zrobić, tylko tak stać, zdany na łaskę pana. Mężczyzna wreszcie się odsunął, ku uciesze Josh'a. Chłopak odetchnął, wtulając policzek w płaszcz.
-To jak idziesz do auta, skarbie?- spytał Seth zerkając na niebo. Ciemne chmury przysłoniły zimowe słońce. Przestrzeń ogarniała ciemność. Oczy Seth'a patrzyły wyczekująco, gdy podał dłoń Josh'owi. Chłopak uścisnął ją pewniej, wczepiając się w ramię. Seth poprowadził chłopaka przez drogę, samochody zatrzymywały się widząc pieszych na pasach. Mężczyzna nie chciał wypuszczać chłopaka z objęć. Pragnął go chronić i opiekować się nim. Zacisnął dłoń na biodrze młodszego. Wolną dłonią, odnalazł po omacku dziurkę na kluczyk. Otworzył drzwi wsiadając pierwszy a za sobą ciągnąć młodszego. Usadowił się pod oknem poprawiając swoje niesforne czarne włosy. Josh wsiadł pewnie do samochodu, zamykając za sobą drzwi Kombi. Położył się, kładąc głowę na kolanach mężczyzny. Ich spojrzenia spotkały się chłopiec, speszył się. Chciał odwrócić wzrok, uciec. Dłoń Seth'a mierzwiła delikatnie czuprynkę młodszego. Jego szczęśliwą twarz rozjaśnił dodatkowo czuły uśmiech.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz?- spytał ciekawie chłopiec. Seth zamyślił się, patrząc rozmydlonym wzrokiem na widok za oknem. A właściwie na krople deszczu, które spływały małymi strumieniami po szybie. Josh powędrował spojrzeniem za starszym, po chwili niebo rozjaśnił piorun. Kolejny rozdarł granatowe niebo, deszczu przybyło. Seth tylko czekał na reakcje chłopaka. Młodszy wczepił się, przykładając twarz do koszuli. Vega uśmiechnął się pod nosem, głaszcząc Josh'a uspokajającą. Chłopiec czuł jak bardzo gorące jest ciało mężczyzny. Nie zdając sobie sprawy,że jest obserwowany przez Seth'a, przejechał dłonią po torsie starszego. Nie chcący rozpiął kilka guzików białej koszuli. Wymacał przez materiał umięśniony brzuch. Seth napiął mięśnie, jak tylko poczuł drobne dłonie Josh'a. Tego się nie spodziewał. Taka pewność ze strony chłopaka, przejawiła się tylko u niego w domu, też podczas burzy. Josh nawet nie wiedział jaką przyjemność mu sprawiał, odchylił głowę w tył udając, że o niczym nie wie. Chłopiec poczynał sobie co raz śmielej. Wpatrywał się osłupiały w wydatne mięśnie. Ciekawość i podniecenie, były silniejsze od niego. Rozpiął ostatnie guziki, drżącymi dłońmi. Zjechał spojrzeniem w dół, na nagim ciele dostrzegł skrawek.....tatuażu? Opuszkami palców dotknął klamry paska od spodni.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- pionformował, zniżając seksownie głos. Josh wzniósł wzrok w górę, zatrzymując spojrzenie na sterczących sutkach. Spiekł raka widząc rozanieloną twarz Seth'a. Mężczyzna oddychał ciężko, podniecony.
-Nie przerywaj, proszę.- szepnął sadzając sobie na kolanach młodszego. Josh wtulił się strachliwie, gdy tylko usłyszał grzmot. Seth przygarnął go ramieniem. Chłopiec przylgnął do niego całym ciałem, czuł na szyi ciepły oddech starszego.
-Myślisz, że bóg istnieje?- zapytał nie spodziewanie Josh, muskając delikatnie ustami płatek ucha mężczyzny.
-wierze w Boga, jest ktoś kto czuwa dniem i nocą nad nami wszystkimi.- odpowiedział Seth zaskoczony takim pytanie w takiej sytuacji.
-Ja w niego nie wierze, gdyby był ludzią żyłoby się lepiej. Nie byłoby zła i przemocy. Co Bóg nam takiego daje, żebyśmy w niego wierzyli. To nikła bez sensowna nadzieja na lepszy świat. Ludzie, którzy są bliscy naszemu sercu umierają a ci którzy dawno powinni leżeć trupem żyją. To nie jest sprawiedliwe.- poskarżył się, chowając twarz we włosach mężczyzny. Wbił paznokcie w plecy Seth'a, poprawiając się na kolanach.
-Nie wiedziałem jak to jest mieć osobę, na której bardzo ci zależy. Odkąd ty się pojawiłeś mam dla kogo żyć, odnalazłem sens życia. Kiedy jeszcze ciebie nie znałem, wydawało mi się, że wszystkie bliskie mi osoby odeszły z tego świata. Lecz odkąd jesteś przymnie, moja wiara powróciła. Każdego dnia dziękuje Bogu, że zesłał mi ciebie. Kocham cię.- odpowiedział, składając mokry pocałunek na odsłoniętym karku chłopaka. Josh stęknął cicho, powstrzymując się od następnego jęku. Seth zamruczał jak kocur, ocierając się swoim ciałem o ciało Josh'a
-Nie proszę......- sapnął młodszym gdy dłonie Seth'a zawędrowały pod koszulę. Ręce mężczyzny poznawały ostrożnie za bandażowane ciało chłopca. Dłonie przemieszczały się pieszcząc czule najwrażliwsze skrawki skóry. Sapnął cichutko, tuz przy uchu Josh'a.
-Przecież widzę, że jest ci dobrze. Czemu się wzbraniasz?- spytał, masując z uwielbieniem tors chłopca.Nie rozumiał jego zachowania, najpierw, kusił, przytulał a teraz nic z tego nie wyjdzie. Seth odsunął od siebie młodego na odległość swoich ramion. Zaglądnął w te duże, pociągające oczy chłopca. Trzymał go w żelaznym uścisku i ani śnił żeby go teraz puszczać.
-Nie wiem co do ciebie czuję.- wyszeptał spuszczając wzrok. Seth złapał za podbródek chłopaka unosząc go lekko. Wgapiał się w młodszego.
-Nie patrz tak na mnie.- poprosił.
-Lubię patrzeć się na ciebie, sprawia mi to przyjemność. Ale wiesz jak
już się zastanowisz czy mnie nienawidzisz, czy to drugie, to powiedz.- powiedział, opierając się o siedzenie.
-Będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie.- odpowiedział, zerkając ukradkiem na tors Seth'a, taki cudowny. Po czerwieniał na twarzy, spuszczając ramiona. Oparł dłonie na klatce piersiowej starszego. Złożył całus na rozgrzanej skórze Seth'a. Z góry dobiegło go ciche mruczenie, mruczenie rozkoszy. Podniósł zamglone oczy ku górze. Seth wpatrywał się w niego z rozchylonymi ustami.
-Och Josh, czemu.....czemu mnie tak kusisz, oszaleje przez ciebie.- wyjęczał, oblizując wargi. Zsunął dłonie na pośladki młodszego. Ściskając je lekko, Josh drgnął, osunął się z kolan. Mężczyzna przytrzymywał go jedynie za kształtne pośladki, ugniatając je raz mocniej a raz delikatniej. Chcąc sprawić kochankowi przyjemność. Seth opamiętał się, jeśli Josh nie jest pewny co do swoich uczuć nie będzie naciskał. Odsunął od siebie chłopca. Ten spojrzał na niego, nie rozumiejąc jego postępowania.
-Co jest? Przecież tego chcesz, dlaczego tak nagle zmieniłeś zdanie.- spytał podsuwając się.
-Bo liczę się z twoim zdaniem. Jeśli nie chcesz, to nie. Nie będę cie zmuszał. To ma być twój wybór.- odpowiedział zapinając koszulę. Josh usiadł obok, na siedzenie. Wstydził się tego co zrobił przed chwilą. Seth przytulił go ostatni raz.
-Pojedziemy gdzieś, dobrze?- zagadnął Seth.
-Mhm dobrze.- przytaknął chłopiec, podkurczając nogi.
-Niemartw się, będzie dobrze.- pocieszył go klepiąc po udzie.


3 komentarze:

  1. Ech....Świetne. Co można powiedzieć. Nic dodać, nic ująć. Z zapartym tchem czekam na rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. to Josh ma w końcu zielone czy niebieskie oczy???

    OdpowiedzUsuń