Josh siedział razem z
Seth'em w jego aucie. Tak jak mężczyzna informował wcześniej,
byli w drodze do najbliższego centrum handlowego. Od wyjścia z
banku, Josh nie pytał, nie odzywał się jednym słowem milczał.
Lecz wiele pytań nasuwało mu się na język. Starszy zerkał raz po
raz, zaniepokojony zachowaniem chłopca. Na światłach, gdy tylko
się zatrzymali, chciał zapytać o co chodzi. Młodszy był szybszy,
kilka razy zamykał i otwierał usta.
-Seth mogę zadać ci
jedno pytanie?- zagadnął, zaciskając dłoń w pięść.
-Pytaj śmiało.- odparł.
-Dlaczego ten urzędnik
zwracał się do ciebie „paniczu”. Nic z tego nie rozumiem. I
czemu masz aż tyle pieniędzy, dłuższy to już może być tylko
numer telefonu.- wydusił to pytanie z siebie, robiąc przy tym
ciekawską minę.
-Moja matka jest znaną
osobistością, stąd te głupie „paniczu”. A odpowiedź na drugie
pytanie też jest trochę powiązane z moją mamą. To ona daje mi
część pieniędzy. Część zarabiam ja. Ogólnie moja rodzina
pracuje w firmach lub innych stowarzyszeniach. No a niektórzy brudzą
sobie ręce w mniej przyjemnych sprawach. Ja na przykład pracuje
albo raczej pracowałem dla Oliver'a. Mafiosa, który usuwał bardzo
złych ludzi lub swoich nie przyjaciół.- wyjaśnił jak najprościej
się dało. Patrzył swoimi ciemnymi oczami, które były
przepełnione smutkiem i wstydem, na młodszego. Światła zmieniły
barwę na zieloną, Seth docisnął pedał gazu. Kombi zacharczało,
ruszając z miejsca.
-Mafia....jak to Mafia?!-
pisnął wystraszony. Odsunął się, podsuwając się pod samo okno.
-Spokojnie skarbie,
współpracujemy z policją w Los Angeles.- skłamał, aby uspokoić
Josh'a. Nie chciał opowiadać czegoś, zmyślonego, kłamstwa
wyssanego z palca ale musiał na razie musiał kłamać.
-Nie strasz mnie tak na
drugi raz.- sapnął, wyrównując oddech.
-Chcesz coś na
uspokojenie skarbie?- zaśmiał się, zakręcając.
-Ha ha bardzo śmieszne.-
naburmuszył się, odwracając wzrok.
-Przepraszam kochanie.-
odpowiedział.
-Kiedy mnie tak właściwie
odstawisz do domu?- spytał chłopiec.
Spodziewał się tego
pytania, kiedyś musiał je usłyszeć. Przełknął głośno ślinę.
-Wiesz Josh, jest taka
sprawa. Ty już nie wrócisz do domu, zostaniesz ze mną. Wiem, że
to dla ciebie trudne. Masz w domu matkę, ona na ciebie czeka i na
pewno cię kocha. Ale ty nie możesz wrócić, nie możesz.
Pojedziemy do White Land, tam spędzimy święta, razem. Zdaje sobie
z tego sprawę, że tak łatwo mi nie zaufasz, nie wiem nawet czy
będziesz chciał.- powietrze stało się gęste i wilgotne. Seth Nie
miał odwagi spojrzeć w te niebieskie oczy. Z boku chłopak wydał
siebie krzyk, który nie wiadomo co oznaczał, radość a może
gniew. Zdezorientowany mężczyzna puścił na chwilę trzymaną
kierownicę. Stracił panowanie nad pojazdem. Josh wtulił się w
Seth'a. Mamrocząc coś w płaszcz. Starszy złapał kierownicę,
samochód jechało prawidłowo, nie zbaczając z kursu.
-Wszystko dobrze?- spytał
zdziwiony jego tak optymistyczną reakcją.
-Jak najbardziej, fajnie
jadę na święta do White Land. Tam się wynajmuje domki, prawda?
-Tak, tak prawda. Na
prawdę się cieszysz, czy tylko udajesz?-spytał, zatrzymując się
przed centrum handlowym.
-No jasne święta z dala
od matki to jak wakacje dla mnie.- odpowiedział, zapinając bluzę i
wychodząc. Seth popatrzył za nim, z zaskoczeniem wymalowanym na
twarzy. Spodziewał się sprzeciwu. Wyszedł po Josh'u, nogę
postawił wprost do głębokiej kałuży, zaklął pod nosem.
-Jaki tabun ludzi, kolejki
w sklepach będą ogromne.- krzyknął chłopiec, niecierpliwiąc
się. Seth dogonił Josh'a omijając kałuże. Śnieg powoli
zasypywał auta i wszystko co było najbardziej widoczne. Przyprószył
włosy mężczyzny. Seth oglądnął dokładnie zamoczoną nogawkę.
Przyspieszył zrównując krok z chłopcem. Zapatrzył się w
roześmianą twarz młodszego, pokazującego coś na wystawie.
-Nie jest ci zimno?-
spytał opiekuńczo.
-Nie jak by było to bym
powiedział. Tylko rany dają się we znaki.- odpowiedział
rozglądając się.
-Jak byś nie skakał tak
z wystawy do wystawy, to plecy by cię tak nie bolały. Muszę kupić
lekarstwa z recepty, rozglądnij się za czymś.- oznajmił,
wybierając odpowiedni sklep, do którego teraz pójdą.
-Łeee ja nie chcę iść
do apteki. Szpitali i aptek mam dość na kilka lat.- odparł,
odwracając się w stronę Seth'a.
-Dobrze skarbie sam pójdę.
Tylko uważaj na siebie.- ostrzegł, przesyłając mu promienny
uśmiech.
Josh minął sklepy nie
warte jego uwagi. Rozglądnął się po centrum. Udał się do
cukierni, upatrzył sobie kilkanaście rodzajów ciast i kilka
ciasteczek. Spojrzał w witrynę sklepu, poprawiając zwichrzone
włosy. Tępy ból wstrząsnął jego pokaleczonymi plecami. Obszedł
kilka sklepów. Stojąc na zabłoconych kafelkach, został mu tylko
ten ostatni sklep. Na szyldzie wygrawerowany został napis „Sklep
Zoologiczny”. Zaintrygowany podszedł w kilku krokach do witryny. Z
wystawy spoglądała na chłopca para dużych kocich oczu. Biały kot
spoglądał ciekawsko na Josh'a drapiąc pręty klatki, w której się
znajdował. Chłopiec oparł dłonie o szybe, wlepiając pełne
zachwytu spojrzenie. Kotek przekrzywił łebek, machając radośnie
małym ogonkiem, zupełnie jak pies. Ktoś zaszedł go od tyłu,
obejmując. Gdy dłonie oplatały go delikatnie w pasie, ujrzał w
odbiciu twarz Seth'a.
-Podoba się?- spytał tuż
przy uchu młodszego.
-Nie rozumiem.-
odpowiedział.
-Chcesz tego kota,
widziałem, że bardzo ci się spodobał.- wyjaśnił, opierając
podbródek o ramię chłopca. Ludzie stojący z boku, szeptali
oburzeni. Mężczyzna nie przejmował się tym, nadal wtulał się w
jego ciało. Josh odsunął się, rozplatając uścisk.
-Chciałbym tego kotka.-
przyznał. Mężczyzna wciągnął młodszego do środka sklepu. Seth
zrobił by wszystko aby wywołać ten słodki uśmiech na twarzy
chłopaka. Kochał go całym sercem, nie chciał go stracić. Chciał
go rozpieszczać i dogadzać.
Oboje weszli do sklepu
zoologicznego. Papugi w klatce po prawej, rozgwizdały się na dobre.
Josh chciał włożyć palce pomiędzy kraty klatki, gdzie znajdowały
się duże barwne ary. Seth w ostatniej sekundzie chwycił dłoń
chłopca. Rozochocone papugi kłapały zachłannie dziobami. Josh
uśmiechnął się przepraszająco, Seth wzniósł oczy ku niebu,
albo raczej sufitowi.
-Karmią te zwierzęta?-
spytał Josh, zaglądając do pustej miski na karmę.
-A bo ja wiem.-
odpowiedział zaglądając przez ramię chłopca. Papuga ujęła w
dziób pręt klatki, robiąc przy tym hałas.
-Josh odsuń się od tej
mięsożernej papugi.- szarpnął młodszego w tył, patrząc
badawczo na rozwścieczonego ptaka.
-Papugi nie są
mięsoże.......
-Ale ta jest.- przerwał,
odchodząc z Josh'em od klatki. Młodszy oglądał okazy umieszczone
w klatkach. Natomiast Seth zatykał nos rękawem płaszcza. Znielubił
tego rodzaju sklepy, miał dość cuchnących klatek. Josh raczej się
tym nie przejmował. Seth postanowił wytrzymać te niedogodności.
-W czym mogę pomóc?- z
zaplecza wyszła młoda dziewczyna niosąc w dłoni malutką brązową
kuleczkę, która ukazała się małym chomikiem. Seth odwrócił się
w kierunku dziewczyny.
-Dobry wieczór, chciałbym
kupić tego kota.- wskazał na klatkę. Josh obserwował, jak Seth
dokonuje zakupu. Sprzedawczyni oddaliła się zza kontuaru,
odwracając się aby przypatrzeć się Seth'owi. Po drodze odstawiła
chomika do małej klatki. Starszy stanął bliżej chłopca,
oglądając wnętrze pomieszczenia. Nastolatka wyjęła z klatki
kotkę. Odwróciła się na pięcie podając kocicę Seth'owi. Ten
zaprzeczył wskazując na Josh'a, który nie mógł ustać w miejscu.
Uśmiechnięta dziewczyna wręczyła kotkę młodszemu. Szczęśliwy
chłopak, wtulił buzię w puchate białe futerko zwierzaka.
-Widzę, że się podoba.-
powiedziała, wracając za ladę. Seth oglądnął kota, chłopiec
posłał mu uroczy uśmiech, oznaczający podziękowanie.
-Ile za kotkę?- spytał
mężczyzna, wyciągając wypchany portfel.
-Kot jest do oddania, nie
trzeba płacić.- wyjaśniła.
-Jest rasowy?- zapytał
chłopiec z końca sklepu.
Seth odwrócił głowę
patrząc to na młodszego to na dziewczynę.
-Przepraszam ale tego nie
mogę stwierdzić. Dzisiaj ją dostałam, muszę się uporać z
„miesożerną” papugą.- oznajmiła. Seth posłał chłopcu
spojrzenie typu „ A nie mówiłem”. Chłopak wzruszył
ramionami. Podszedł do Seth'a nie przestając głaskać zwierzaka.
-Przydałoby się kupić
jakąś kuwetę i akcesoria.- powiedział Seth.
-Mamy spory asortyment,
proszę sobie coś wybrać.- wskazała na półki. Na których
znajdowały się kuwety, koszyki do przewozu kociąt i inne
akcesoria. Seth'owi rozbolała głowa, oparł się dłonią o blat,
nie dla niego takie zakupy. Za to Josh był w swoim żywiole.
Przyglądał się najróżniejszym przedmiotom pokazywanym przez
dziewczynę, odrzucając ruchem ręki przedmioty nie godne jego
uwagi. Seth chciał już wyjść i zapalić ale przypomniał sobie,
że jego kieszeń gdzie znajdowały się papierosy jest pusta.
Zmarszczył brwi, musi je wreszcie kupić.
-Ooo ten, ten.- krzyknął
niespodziewanie Josh. Wciskając kotkę starszemu i podbiegając za
ladę do dziewczyny. Mężczyzna popatrzył się krzywo na futrzaka,
zaczął głaskać ją uspokajająco. Wyrywała się z rąk
starszego, kalecząc jego dłonie ostrymi pazurami.
-W objęciach Josh'a to
jesteś potulna a mnie próbujesz okaleczyć. Ostrzegam cię on jest
mój. Boże co ja robię, gadam z kotem.- szepnął, robiąc dobrą minę
do złej gry, gdy Josh odwracał się aby sprawdzić jak sobie daję
radę. Chłopiec kładł na blat co raz to nowe i inne akcesoria
przeznaczone dla kotów. Seth otworzył szerzej oczy, widząc pokaźny
stos.
-To wszystko?- spytał,
jak tylko Josh przestał przebierać w asortymencie.
Seth męczył się w
wyrywającą kotką. Z opresji wybawiła go sprzedawczyni, która
wzięła od Seth'a zwierzę. Młodszy zakończył wybieranie
przedmiotów. Spoglądnął wyczekująco na starszego.
-No to chyba już koniec.-
powiedziała dziewczyna, oddając kota chłopcu. Seth trzymał torbę
do której dziewczyna pakowała zakupy. Josh zerknął na rachunek,
jego i tak duże oczy przybrały kształt spodka od filiżanki. Wzrok
zawędrował ku obliczu Seth'a, ten uśmiechnął się,obejmując nie
postrzeżenie chłopaka.
-Cena nie gra roli.-
powiedział, wręczając dziewczynie pieniądze.
Kot usadowił się na
rękach Josh'a mrucząc z zadowolenia. Młodszy drapał za uchem
kotkę.
-Dobry prezent na święta
wybrał pan dla syna.- dziewczyna patrzyła uśmiechnięta na Josh'a
i Seth'a.
-Mam nadzieję, że
spodoba się mojemu....synowi.- dokończył robiąc kwaśną minę.
Nie podobało mu się, że ludzie brali go za tak starego. W
rzeczywistości wcale taki nie był.
Mięsożerna papuga! To było dobre! <3 XD
OdpowiedzUsuń