-Nie biegaj tak z tym
kotem.- upominał go po raz setny. Seth targał zakupy, a Josh z
kotem na ramieniu kierował się do samochodu.
-Dobrze tato!- krzyknął
chłopiec, śmiejąc się radośnie. Odkąd oboje wyszli ze sklepu,
Josh miał niezły ubaw.
-Ej nie jestem twoim ojcem
i nie mów do mnie tato. A poza tym nie jesteś moim synem tylko moim
prywatnym skarbem.- wyjaśnił, doganiając z trudem chłopca.
-Oj dobrze. Tylko ciekawi
mnie jak my wejdziemy do marketu z kotem.- myślał na głos,
czekając na odpowiedź starszego. Seth przystanął, zastanawiając
się co zrobić. Chłopak przytulił do siebie zmarzniętego kota.
Robiło się co raz zimniej a Josh był w samej bluzie. Trzeba było
wymyślić gdzie dać kota na czas ich nieobecności.
-Mam pomysł, damy go do
transportera i zamkniemy w aucie.
-”Ją”, zamkniemy
„Ją”, to jest samica.- poprawił go chłopak.
-Wybacz, że tak haniebnie
się pomyliłem.
W pośpiechu doszli do
auta, Josh trzymał śpiącą kotkę. A Seth obciążony torbami
wlekł się trochę z tyłu.
-Poczekaj minutkę i daj
mi kotkę. Odstawie torby i wrócę.- oznajmił, zabierając od
chłopca zwierzaka. Mężczyzna odszedł szybkim krokiem. Josh stał
i grzecznie czekał. Wiatr targał włosami chłopaka, młodszy
naciągnął kaptur bluzy na głowę, kichnął kilkakrotnie w rękaw,
nie zobaczył nawet kiedy Seth wrócił.
-Czy ty właśnie
kichnąłeś?- usłyszał nad sobą głos starszego.
-Wydawało ci się.-
odpowiedział młodszy, naciągając jeszcze bardziej kaptur.
-Kichnąłeś i to nie
raz. Dlaczego mnie okłamujesz skarbie?- kucnął, patrząc prosto w
oczy chłopca. Josh odwrócił wzrok, nie będzie go zamartwiał.
-Patrz jak do ciebie
mówię.- rozkazał.
Chłopak niechętnie
spojrzał na Seth'a. Nic nie odpowiedział, tylko zarzucił drobne
ramiona na szyję starszego. Seth przygarnął go, tuląc do siebie.
-Przepraszam, mogłem
powiedzieć, że jest mi zimno. Mogłem powiedzieć, ale nie chciałem
cię już martwić i tak dużo już dla mnie zrobiłeś.-
powiedział, zamykając duże oczka.
-Kochanie nie oczekuję
niczego szczególnego w zamian. Pragnę tylko, żebyś był i został
przy mnie. Wiem, że dla ciebie to trudne, zostawiasz matkę i
jedziesz ze mną. Ale poradzimy sobie.- powiedział ściągając z
siebie płaszcz i podając go Josh'owi. Seth uśmiechnął się
czule, chłopak odwzajemnił uśmiech, dziękując za płaszcz.
Starszy został w samym garniturze. Nie skrzywił się pomimo
przeszywającego, mroźnego wiatru.
-Zdążymy do marketu
jeśli się pośpieszymy.- poinformował. Chwycił dłoń Josh'a
prowadząc go za sobą.
-Seth muszę ci coś
powiedzieć.- zaczął.
-Nie teraz skarbie.-
przerwał, całując go namiętnie w rozchylone ze zdziwienia usta.
Młodszy umilkł natychmiast, zaciskając pięści. Rumieniec oblał
jego twarz, gdy Seth wyszczerzył się, rozbawiony jego nie
śmiałością. Chłopak nie odezwał się ani słowem, metoda, którą
zastosował mężczyzna skutecznie podziałała. Josh nie protestował
kiedy Seth objął go ramieniem. Byli w miejscu publicznym,
chłopakowi nie odpowiadało to choć z drugiej strony chciał tego.
Trzymał chłopca mocno przy sobie. Josh wczepił się w Seth'a jak
małe dziecko. Mężczyzna zatrzymał się przed budynkiem sklepu,
uśmiech jaki posłał młodszemu dodał mu otuchy.
-Kupimy potrzebne rzeczy i
spadamy.- oznajmił Seth, pchając drzwi i wchodząc do ciepłego
wnętrza razem z Josh'em. Chłopak wysunął się z objęć
starszego. Seth wybył po koszyk aby potem wrócić.
-Kupimy coś do jedzenia i
takie tam pierdoły.- powiedział.
-Kup sobie papierosy, bo
zapomnisz.- przypomniał Josh.
-No, muszę pamiętać,-
odparł.
Seth pchał koszyk,
pomiędzy regałami. Josh krążył między półkami, pakując to o
co poprosił mężczyzna. Kilka razy śmignął Seth'owi tuż przed
nosem. Starszy stawał gwałtownie, gdy chłopiec wyskakiwał zza
rogu. Zmachany Josh oparł się o koszyk, dysząc. W płaszczu Seth'a
było mu stanowczo za gorąco.
-Ledwo zipiesz.-
stwierdził Seth, patrząc na spocone czoło chłopca, do którego
poprzyklejały się jasne pasma włosów.
-Taaa.....ledwo zipanie to
dla mnie nowość. Daj mi ten koszyk i ty teraz krąż po sklepie.-
poprosił, uspokajając pourywany oddech. Starszy wręczył koszyk
młodszemu, sam poszedł spokojnym krokiem po papierosy. Chłopiec
obszedł pół sklepu szukając Seth'a. Po drodze zgarnął ręką
karmę dla kota o której wcześniej zapomnieli. Przypomniał sobie
coś bardzo ważnego o czym musiał dowiedzieć się Seth. Przystanął
zaniepokojony dłuższą nieobecnością starszego. Chyba go nie
zostawił, nie Seth by tego nie zrobił, wierzył mu.
Poczuł dłoń, która
zsuwała się co raz niżej. Podskoczył jak oparzony ogniem.
-Co tak skaczesz sarenko.-
usłyszał przy uchu znajomy, ściszony głos. Serce łomotało mu w
piersi. Po przeżytym powitaniu w stylu Seth'a.
-Czemu zawsze zachodzisz
mnie od tyłu?- spytał odwracając się, widząc wyszczerzonego
mężczyznę.
-To pozostanie moją
tajemnicą. Ale kiedyś sam powinieneś się domyślić.-
podpowiedział, wkładając do koszyka whisky i kilka paczek swoich
ulubionych papierosów.
-Seth pamiętasz to co
powiedziałeś w aucie, że jak się już zdecyduję to mam
powiedzieć. To ja już wiem Seth, kocham cię, rozumiesz kocham.-
wyznał z rumieńcem na policzkach. Seth przytulił się do chłopaka,
prawie go przyduszając. Nic nie mówił, był szczęśliwy. Spojrzał
na półkę za Josh'em i zachichotał.
-Seth co tak chichoczesz,
ja ci tu miłość wyznaję.- obruszył się młodszy.
-Wybacz, na półce za
tobą jest coś co się przyda.- zamruczał, sięgając po
prezerwatywę.
Ten koniec zarąbiście wymyśliłaś!! :D
OdpowiedzUsuńhahah koniec najlepszy xDD
OdpowiedzUsuńSory, ale i tak mięsożerna papuga z rozdziału wcześniej bardziej rozwala system <3
OdpowiedzUsuńOk, dalej nie czytam. Z nudów zaczęłam tego bloga z nadzieją na dobry kryminał yaoi. Po dwóch rozdziałach chciałam sie poddać, ale stwierdziłam że może się rozkrecisz i czytałam dalej. Ogólnie rzecz biorąc styl pisania jest płytki bez 'rozciagania' (wiem, ja też nie znoszę długich opisów ale to one pokazują umiejętności pisarskie autora) a fabuła szybko staje się przewidywalna i typowa dla mang yaoi 'dobry gangster seme-niewinny(głupi)uke. A do tego seme to ciota która zamiast zabić płatnego psychopate rzuca pistolet i biegnie do swojego 'skarbu'! A teraz mamy nie wiadomo po kij białego kotka (żeby nie było- kocham koty. Ale po kij on w opo o mafiozach?!) i tsunadere który się przeziebiebia bo nie chce powiedzieć że mu zimno.
OdpowiedzUsuńOk.. musiałam to wszystko z siebie wyrzucić. I sorry za hejta, ale jako exautorka uważam że negatywne komentarze są czasami bardziej wartosciowe niż puste 'jesteś cudowna'. Jeśli chcesz to możesz to usunąć.
Steve
P.S. dla tych co uważają, że 'nie lubisz to po co czytalas 17 rozdziałów' mogę tylko powiedzieć, że naprawdę miałam nadzieję na poprawę bo mało jest dobrych homo kryminałów po polsku.
Tak się zastanawiam czy przewidziałam już resztę fabuły czy nie bo jak dla mnie to w tym opowiadaniu nie ma nic szczególnego. Jest sobie ciotiwaty Uke i książe pędzący na ratunek Seme. Nic cudownego ani oryginalnego :/
OdpowiedzUsuń