5/11/2013

Rozdział 18


-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy.- powiedział Seth gdy wychodzili ze sklepu, trzymał dyskretnie dłoń Josh'a. Chłopak niósł tylko karmę dla kota, przy kasie kłócili się kto ma nieść zakupy. Josh skapitulował po piętnastu minutach.
-Długo będziesz taki cały w skowronkach?- spytał chłopiec, uśmiechając się.
-A co przeszkadza. Chłopak, którego pragnąłem, powiedział, że mnie kocha. Chyba mam powód do radości. A poza tym bawi mnie nadal twoja mina, którą zrobiłeś na dźwięk słowa prezerwatywa. Przyda się kiedyś.- powiedział, wyciągając z tylnej kieszeni spodni, kluczyki do samochodu.
-Preze..... jak to ma się nam przydać w przyszłości?!- oburzył się, wykrzywił twarz w grymasie nie zadowolenia .
-Uwierz mi skarbie- szepnął ciszej gdy mijała ich jakaś para- przydadzą się nawet nie będziesz wiedział kiedy.- dokończył, całując chłopca za uchem.
-Seth związek nie opiera się tylko na seksie.- poradził.
-Wiem kochanie, ale seks to bardzo przyjemny dodatek. Zresztą sam się przekonasz.- odparł, puszczając drobną dłoń chłopca.
Seth zabrał od Josh'a pakunek i włożył do otwartego bagażnika. Starszy usiadł na miejscu kierowcy, zganiając wcześniej białego kota, który drzemał na siedzeniu. Chłopiec złapał zwierzaka, który próbował czmychnąć. „ A jednak wydostała się z transportera” pomyślał mężczyzna, odpalając silnik. Josh głaskał kotkę, która mruczała zadowolona na jego kolanach. Seth usiłował ją pogłaskać,ta prychała i obnażała pazury. Mężczyzna dał spokój z dotknięciem futrzaka. Skupił się, patrząc na drogę, wolał zawieść siebie i kochanka, całych i zdrowych na miejsce.
-Ten kot mnie chyba nie lubi. A na dodatek odbiera mi ciebie. Poskarżył się, patrząc nieprzychylnie na zwierzę.
-Daj spokój Seth, ona musi się przyzwyczaić i nie odbiera mi ciebie. W końcu jestem tylko twój.- wyszczerzył się. Uśmiechnięty spoglądał na zaczerwienioną twarz Seth'a, nareszcie udało mu się zawstydzić Vegę. Mężczyzna burknął coś nie zrozumiale. Kotka wlepiła duże oczy w chłopaka, po czym prychnęła i uciekła na tył auta.
-No widzisz skarbie, usłyszała, że jesteś tylko mój i dała nogę.- odpowiedział rozbawiony.
Josh spojrzał na tylne siedzenia, rozglądając się za zwierzakiem.
-Chyba się schowała.- oznajmił. Seth uśmiechnął się pod nosem, tego się spodziewał.
Przed nimi rozciągała się ulica zablokowana samochodami. Mężczyzna zerknął kątem oka na młodszego, który wgapiał się z otwartą buzią na jezdnie.
-Kochanie zamknij buźkę, bo mam nie czyste myśli.- poprosił, patrząc zadziornie na Josh'a. Chłopiec zamknął szybko otwartą buzię, zakrywając ją dodatkowo dłonią.
-Nie żartuj sobie.- odparł.
-A kto mówi, że żartuje? Lubię widzieć rumieniec na twoich policzkach.- odpowiedział, przejeżdzając dwoma palcami po szyi chłopca.
Josh odwrócił głowę w drugą stronę, czując jak policzki mu płoną.
-A wiesz, że widzę twoje odbicie w szybie.- powiedział, spoglądając na ciało młodszego. Josh spuścił głowę, dlaczego Seth tak go zawstydza, najwyraźniej to lubi. W pewnym momencie zranione plecy chłopaka dały o sobie znać. Wygiął się pod wpływem bólu, zacisnął mocno szczękę, jakby to miało pomóc. Seth zdenerwowany, tak nagłym zachowaniem, wypuścił z ust nie zapalonego papierosa.
-Jezu skarbie, to te rany. Powinienem dawno zmienić te opatrunki.- powiedział, auta ruszyły, korek powoli przerzedzał się.
-Seth..... to boli.- pisnął Josh, kuląc się na siedzeniu.
-Trzymaj się kochanie.- uspokajał go, gdy zostawili za sobą centrum Los Angeles, znaleźli się na przedmieściach. Kot prychał jak opętany, myślał, że to Seth krzywdzi Josh'a. Co raz bardziej irytował go hałas jaki powodował zwierzak. Nie dość, że starał się jak mógł, to jeszcze ciemna noc jaka zapadła uniemożliwiła mu dobrą widoczność. Zerkał co chwilę, na skulonego chłopca. Zmarszczył brwi zmartwiony, przekroczył dozwoloną prędkość, która była w tej chwili najmniej istotna. Młodszy oparł głowę o chłodną szybę, przymykając opadające powieki Czul jak z otwartych ran, sączy się krew i nasiąka w bandaże. Biały kot przekradł się pod siedzeniem, miaucząc cały czas. Obrócił głowę w stronę chłopca, Josh wykrzesał z siebie blady uśmiech. Zwierzak wlepił spojrzenie w chłopaka. Seth miał ochotę zasadzić kopniaka futrzakowi, tak bardzo go irytował. Los Angeles zostawili dawno za sobą, krążył teraz po kompletnym zadupiu, w poszukiwaniu jakiegokolwiek hotelu. Zmęczony i zbolały chłopiec, przysypiał na siedzeniu obok. Biała kotka czuwała nad nim, nie dopuszczając nikogo. Mężczyzna przekonał się do reszty, że nie lubi tego zwierzęcia. Został ugryziony, gdy chciał sprawdzić, czy kochanek zasnął lub zemdlał. Seth tracił co chwile panowanie nad samochodem, opony kół, wirowały niebezpiecznie na zamarzniętej jezdni. Starszy przyglądał się uważnie, wypatrując różnych zajazdów i hoteli. Nie orientował się za bardzo w terenie, który spowiła mgła. Nagle zza zasłony mgły, dostrzegł jaskrawy neon migoczący blado. Seth skierował Kombi w tamtą stronę. Zadowolony ze swojego znaleziska, potrząsnął Josh'a budząc go. Chłopak przetarł oczy, w chwili gdy jasny z bliska neon, oślepił go na chwilę.
-Tu się zatrzymamy skarbie.- oznajmił, odpinając pas. 

1 komentarz: