-Nawet nie wiesz jaki
jestem szczęśliwy.- powiedział Seth gdy wychodzili ze sklepu,
trzymał dyskretnie dłoń Josh'a. Chłopak niósł tylko karmę dla
kota, przy kasie kłócili się kto ma nieść zakupy. Josh
skapitulował po piętnastu minutach.
-Długo będziesz taki
cały w skowronkach?- spytał chłopiec, uśmiechając się.
-A co przeszkadza.
Chłopak, którego pragnąłem, powiedział, że mnie kocha. Chyba
mam powód do radości. A poza tym bawi mnie nadal twoja mina, którą
zrobiłeś na dźwięk słowa prezerwatywa. Przyda się kiedyś.-
powiedział, wyciągając z tylnej kieszeni spodni, kluczyki do
samochodu.
-Preze..... jak to ma się
nam przydać w przyszłości?!- oburzył się, wykrzywił twarz w
grymasie nie zadowolenia .
-Uwierz mi skarbie-
szepnął ciszej gdy mijała ich jakaś para- przydadzą się nawet
nie będziesz wiedział kiedy.- dokończył, całując chłopca za
uchem.
-Seth związek nie opiera
się tylko na seksie.- poradził.
-Wiem kochanie, ale seks
to bardzo przyjemny dodatek. Zresztą sam się przekonasz.- odparł,
puszczając drobną dłoń chłopca.
Seth zabrał od Josh'a
pakunek i włożył do otwartego bagażnika. Starszy usiadł na
miejscu kierowcy, zganiając wcześniej białego kota, który drzemał
na siedzeniu. Chłopiec złapał zwierzaka, który próbował
czmychnąć. „ A jednak wydostała się z transportera” pomyślał
mężczyzna, odpalając silnik. Josh głaskał kotkę, która
mruczała zadowolona na jego kolanach. Seth usiłował ją
pogłaskać,ta prychała i obnażała pazury. Mężczyzna dał spokój
z dotknięciem futrzaka. Skupił się, patrząc na drogę, wolał
zawieść siebie i kochanka, całych i zdrowych na miejsce.
-Ten kot mnie chyba nie
lubi. A na dodatek odbiera mi ciebie. Poskarżył się, patrząc
nieprzychylnie na zwierzę.
-Daj spokój Seth, ona
musi się przyzwyczaić i nie odbiera mi ciebie. W końcu jestem
tylko twój.- wyszczerzył się. Uśmiechnięty spoglądał na
zaczerwienioną twarz Seth'a, nareszcie udało mu się zawstydzić
Vegę. Mężczyzna burknął coś nie zrozumiale. Kotka wlepiła duże
oczy w chłopaka, po czym prychnęła i uciekła na tył auta.
-No widzisz skarbie,
usłyszała, że jesteś tylko mój i dała nogę.- odpowiedział
rozbawiony.
Josh spojrzał na tylne
siedzenia, rozglądając się za zwierzakiem.
-Chyba się schowała.-
oznajmił. Seth uśmiechnął się pod nosem, tego się spodziewał.
Przed nimi rozciągała
się ulica zablokowana samochodami. Mężczyzna zerknął kątem oka
na młodszego, który wgapiał się z otwartą buzią na jezdnie.
-Kochanie zamknij buźkę,
bo mam nie czyste myśli.- poprosił, patrząc zadziornie na Josh'a.
Chłopiec zamknął szybko otwartą buzię, zakrywając ją dodatkowo
dłonią.
-Nie żartuj sobie.-
odparł.
-A kto mówi, że żartuje?
Lubię widzieć rumieniec na twoich policzkach.- odpowiedział,
przejeżdzając dwoma palcami po szyi chłopca.
Josh odwrócił głowę w
drugą stronę, czując jak policzki mu płoną.
-A wiesz, że widzę twoje
odbicie w szybie.- powiedział, spoglądając na ciało młodszego.
Josh spuścił głowę, dlaczego Seth tak go zawstydza, najwyraźniej
to lubi. W pewnym momencie zranione plecy chłopaka dały o sobie
znać. Wygiął się pod wpływem bólu, zacisnął mocno szczękę,
jakby to miało pomóc. Seth zdenerwowany, tak nagłym zachowaniem,
wypuścił z ust nie zapalonego papierosa.
-Jezu skarbie, to te rany.
Powinienem dawno zmienić te opatrunki.- powiedział, auta ruszyły,
korek powoli przerzedzał się.
-Seth..... to boli.-
pisnął Josh, kuląc się na siedzeniu.
-Trzymaj się kochanie.-
uspokajał go, gdy zostawili za sobą centrum Los Angeles, znaleźli
się na przedmieściach. Kot prychał jak opętany, myślał, że to
Seth krzywdzi Josh'a. Co raz bardziej irytował go hałas jaki
powodował zwierzak. Nie dość, że starał się jak mógł, to
jeszcze ciemna noc jaka zapadła uniemożliwiła mu dobrą
widoczność. Zerkał co chwilę, na skulonego chłopca. Zmarszczył
brwi zmartwiony, przekroczył dozwoloną prędkość, która była w
tej chwili najmniej istotna. Młodszy oparł głowę o chłodną
szybę, przymykając opadające powieki Czul jak z otwartych ran,
sączy się krew i nasiąka w bandaże. Biały kot przekradł się
pod siedzeniem, miaucząc cały czas. Obrócił głowę w stronę
chłopca, Josh wykrzesał z siebie blady uśmiech. Zwierzak wlepił
spojrzenie w chłopaka. Seth miał ochotę zasadzić kopniaka
futrzakowi, tak bardzo go irytował. Los Angeles zostawili dawno za
sobą, krążył teraz po kompletnym zadupiu, w poszukiwaniu
jakiegokolwiek hotelu. Zmęczony i zbolały chłopiec, przysypiał na
siedzeniu obok. Biała kotka czuwała nad nim, nie dopuszczając
nikogo. Mężczyzna przekonał się do reszty, że nie lubi tego
zwierzęcia. Został ugryziony, gdy chciał sprawdzić, czy
kochanek zasnął lub zemdlał. Seth tracił co chwile panowanie nad
samochodem, opony kół, wirowały niebezpiecznie na zamarzniętej
jezdni. Starszy przyglądał się uważnie, wypatrując różnych
zajazdów i hoteli. Nie orientował się za bardzo w terenie, który
spowiła mgła. Nagle zza zasłony mgły, dostrzegł jaskrawy neon
migoczący blado. Seth skierował Kombi w tamtą stronę. Zadowolony
ze swojego znaleziska, potrząsnął Josh'a budząc go. Chłopak
przetarł oczy, w chwili gdy jasny z bliska neon, oślepił go na
chwilę.
-Tu się zatrzymamy
skarbie.- oznajmił, odpinając pas.
Coraz ciekawsze!
OdpowiedzUsuń