- Seth proooszę, mogę odpakować prezent.- Josh robił maślane oczka, odkąd czarnowłosy zaczął pakować ubrania chłopca do torby.
- Spokojnie, otwórz mi drzwi.- poprosił, zarzucając torbę na ramię, Starał się nie zamartwiać kochanka, musieli jak najszybciej opuścić pensjonat. Josh musiał pozostać w niewiedzy przez jakiś czas. Chłopiec uchylił stopą drzwi, tak aby Seth mógł swobodnie przejść z torbami. Reszta osób, która została, była już gotowa do wyjazdu. Sandy ubrana w szary płaszcz, uśmiechnęła się, podnosząc do góry torbę na znak, że wszyscy są już gotowi do drogi. Chris trzymał krótko swojego psa, który widząc kotkę Josha dostawał szału. Gray oparty o ścianę patrzył na wszystkich spod byka. Matka Setha i Sandy, telefonowała, nie zwracając uwagi na to co się wokół niej dzieje. Josh zbiegł po schodach, zakładając po drodze kurtkę.
- Skoro jedziemy, to prezenty dostaniecie wcześniej.- ciszę przerwał głos Mary.
- Ten duży to twój.- oznajmił Seth, popychając lekko chłopaka w stronę pakunku.
Josh drżącymi dłońmi otworzył powoli prezent. Pod palcami poczuł miękkie, białe futerko ogromnego pluszowego misia. Seth czekał cierpliwie na reakcję kochanka. Ozdobny papier opadł na podłogę, wielka różowa kokarda, która obwiązywała szyję pluszowego miśka najbardziej rzucała się w oczy.
- I co? Podoba się?- spytał Vega, kładąc dłoń na ramieniu blondyna. Chłopak odkleił się od prezentu, szeroki uśmiech na jego twarzy i błyszczące ze szczęścia oczy, mówiły same za siebie. Josh rzucił się w silne ramiona Setha. Mężczyzna zadowolony z wyboru prezentu uśmiechnął się pod nosem. Zrobił by wszystko aby na tej anielskiej twarzy wywołać uroczy uśmiech.
- Dziękuję.- szepnął Josh.
- Dobra gołąbeczki, dosyć już tego.- warknął Gray, wychodząc na dwór.
Sandy pobiegła za ukochanym, przepraszając za jego nieuprzejme zachowanie.
- Zobacz swój prezent Seth.- oznajmiła Mary.- Jest przed domem.- dodała.
Seth wyszedł na zewnątrz, ostatni raz spoglądając na górski domek. Za nim wyszedł Chris, po nim Mary i Josh. Seth wpatrywał się z szeroko otwartymi oczami na najnowszy model auta terenowego. Srebrne wykończenia karoserii migotały w zimowym słońcu. Czarne jak węgiel opony, ubijały śnieg pod sobą. Seth obszedł samochód, przyglądając się najmniejszemu szczegółowi.
- Dzięki mamo.- tylko tyle zdołał z siebie wydusić. Mary wręczyła Sethowi klucze do Land Rovera.
Josh z ogromnym misiem podszedł do kochanka, Vega objął go nie odrywając wzroku od prezentu. Chłopiec dotknął chłodnej białej karoserii, uśmiechając się pod nosem. Seth wypuścił chłopaka z objęć, podchodząc do bagażnika. Blondyn wręczył Sethowi miśka, który chwile potem wylądował we wnętrzu przestronnego bagażnika.
- Zabierzesz nas wszystkich na lotnisko.- stwierdziła Sandy wpychając w ręce Graya swój bagaż.
- Jasne, wsiadajcie.- odparł, otwierając drzwi samochodowe kochankowi. Josh ostrożnie wsiadł do środka. Biały Land Rover ruszył gładko z nieodśnieżonego podjazdu, zaraz po tym jak Chris wpakował się wraz z psem na tylne siedzenie. Seth prowadził pewnie swoje nowe auto, jedną rękę trzymał na kierownicy a drugą ułożył wygodnie na kolanie chłopaka. Drobinki śniegu rozpryskiwały się o przednią szybę, Gray wpatrywał się w nie zapominając o bożym świecie. Mary dzwoniła ponownie, żeby zorganizować samolot z lotniska w najbliższym większym mieście.
- Skąd macie zamiar załatwić samolot na Florydę?- spytał zaciekawiony Gray.
- Właśnie go załatwiłam.- oznajmiła Mary, kończąc rozmowę.
Mężczyzna przewrócił oczyma, tego się mógł spodziewać. Jeśli ktoś z rodziny Vega coś chce to to dostaje, bez żadnego sprzeciwu. Seth wszedł w zakręt, auto zakołowało na grubym roztapiającym się śniegu. Josh zapadł w niespokojną drzemkę, głowa z rozczochraną burzą płowych włosów opadła na ramię.
Seth wjechał na twardy asfalt pasa startowego. Dotarli na lotnisko, nie trudzili się z kupnem biletów. Ze stalowego hangaru, wyjechał z piskiem opon czarny Jeep. Ten hałas zbudził Josha. Chłopiec widząc wyraźny zarys białego samolotu, piętrzącego się tuż przed nim rozbudził się całkowicie. Seth z wprawą zatrzymał samochód, tuż przed wysuwającymi się z samolotu schodkami. Josh ze zdziwieniem spoglądał jak z Jeepa wychodzą mężczyźni ubrani w czarne garnitury. Jeden z mężczyzn ubrany w mundur oficerski, podszedł wojskowym krokiem do samochodu, po czym zapukał głośno w szybę. Seth z surową miną wyszedł na zewnątrz, Josh poderwał się z miejsca, chcąc wyjść. Drobna damska dłoń zatrzymała go. Chłopiec patrzył jak Vega dyskutuje z nieznajomym. Seth otworzył drzwi, podając chłopakowi dłoń. Josh wysiadł z auta, okrywając się kraciastym szalikiem gdy mroźny wiatr mierzwił mu włosy. Pozostali faceci z w czerni zabrali bagaże reszty. Jeden z mężczyzn spojrzał nie pewnie na wielką maskotkę, która utkwiła w otwartym bagażniku. Gray starał się pohamować śmiech, odchodząc na bok. Josh wpatrywał się głupio w swój prezent. Kąciki ust Seth drgnęły, chłopak pobiegł po miśka, nie patrząc mężczyźnie w oczy. Starszy objął kochanka w pasie, kierując się pewnym krokiem w stronę samolotu. Pilot rozmawiał przyciszonym głosem z dwoma ochroniarzami stacjonującymi przy schodach.
- Panie Vega, wszystko gotowe.- oznajmił, kłaniając się.
Seth kiwnął krótko głową, zaprowadził chłopca do wnętrza samolotu. W środku powitała ich starsza kobieta, uśmiechnięta od uch do ucha.
- Śniadanie przygotowane paniczu.- powiedziała, idąc wraz z Sethem do skórzanych foteli pasażerskich.
- Dziękuję Tereso.- odparł Seth, z olśniewającym uśmiechem. Kobieta skłoniła się i odeszła do kabiny pilota.
Chłopiec usiadł z westchnieniem, na wskazanym miejscu. Seth zdjął garnitur, kładąc go na oparciu fotela.
- Proszę przeglądnij to.- poprosił mężczyzna, wręczając blondynowi obszerną broszurę z kupnem domu.
Mam nadzieję, że rozdział się spodobał ^.^
Bardzo mi się spodobało, to słodkie, że Seth kupił swojemu ukochanemu miśka. :) Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńŚliczne tylko szkoda że takie krótkie ;/
OdpowiedzUsuńCudowne... Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam, ale jakoś zapominałam. Rozdział świetny tylko czasami mam wrażenie, że trochę na siłę próbujesz "upchnąć" jak najwięcej wydarzeń w jednym rozdziale.... Ale to ma też w sumie dobre strony, bo idzie się wciągnąć i nawet nie wiadomo kiedy się kończy rozdział... Nie mniej... Weny życzę i czekam na kolejny rozdział~
OdpowiedzUsuńNie do końca wiedziałam, gdzie mam pisać, więc dodaję jeszcze jeden komentarz. Wracając... Tak. Prośba o pomoc jest cały czas aktualna i gdybyś była skłonna mi jej udzielić byłabym naprawdę wdzięczna.
OdpowiedzUsuńChyba będzie lepiej jeśli powiem o co chodzi gdzieś indziej, więc tutaj masz mój numer gg: 44176408~ (mam nadzieję, że masz gg...)
Wszystko fajnie, bardzo ciekawe opowiadanie itd. Ale gdzie nowy rozdział ja sie pytam!!!!
OdpowiedzUsuńHmm długo się czeka na rozdziały , ale czyta się miło , pozdrawiam Krzysiek :P
OdpowiedzUsuń