1/13/2015

Rozdział 47

Cześć kochani, rozdział miał byś jutro ale jest dziś. W czasie ferii nie pojawi się żaden rozdział, ponieważ wyjeżdżam. Ewentualnie wstawię one shota :) Jeśli znajdę gdzieś internet.... ;-;
Mam nadzieję, że nie ma błędów a jeśli jakieś się pojawią nie będą aż tak rażące.



Sterylnie czyste, białe korytarze i pomieszczenia, zawsze przyprawiały Graya o nieprzyjemne dreszcze. Kierował się za Sethem do pokoju przesłuchań, który w rzeczywistości przypominał średniowieczną sale tortur. Podziemne labirynty, którymi właśnie szli, niestety nie były wygłuszone. Krzyki i jęki przesłuchiwanego rosjana dało się słyszeć od samego początku. Mimo długoletniej pracy dla tej rodziny, nie które sprawy nadal pozostawały dla niego zagadką.
- Bóg znów przyjmie pod swoje skrzydła kolejnego nieudacznika.- Gray zacisnął usta w wąską kreskę. Mógł się tego spodziewać, zawsze te samo zdanie wydobywało się z ust Setha zaraz przed tym jeśli ktoś musiał umierać.
Metalowe drzwi zaskrzypiały lekko, gdy Vega otworzył je jednym, mocnym szarpnięciem. Gray jak cień wsunął się do pomieszczenia, w którym zapach krwi przyprawiał o mdłości.
Czterech mężczyzn w garniturach otaczało pokiereszowanego rosjana. Leżał w własnej kałuży krwi i moczu. Charczał, plując na około szkarłatną cieczą. Kończyny powykrzywiane w różne strony sprawiały, że nie przypominał już normalnego człowieka. Seth w swoim nieskazitelnie czystym garniturze kierował się do podłużnego, stalowego stołu, rozchlapując w okół siebie czerwoną ciecz.
-Wydusiliście coś z niego?-spytał Seth grobowym głosem, obracając w dłoniach średniej wielkości nóż. Mężczyźni spojrzeli po sobie, przełykając głośno ślinę.
- Niestety nie, cały czas milczy.- najwyższy z nich odezwał się po dłuższej chwili ciszy.
Vega westchnął ciężko, wpatrując się w więźnia. Sądził, że trzy godziny przesłuchań i tortur wystarczą aby rosjanin wydusił z siebie chociaż jedną istotną informację.
- Będziesz gadał? Czy wolisz żebym zabijał każdego twojego bliskiego na twoich oczach?- przysunął krzesło bliżej siebie, siadając na nim okrakiem. Rosjanin spojrzał na Vege przekrwionymi oczami, bełkocząc coś pod nosem.
- Lepiej będzie dla ciebie jeśli powiesz nam wszystko co wiesz.- zaczął.- Masz piękną córeczkę, Irinę, prawda? Swietłana, twoja żona, też jest niczego sobie.
- Z...zo..zostaw.... je w spokoju.- mężczyzna ostatnimi siłami dowlekł się do siedzącego Setha. Czterech mężczyzn stojących do tej pory pod ścianą, rzuciło się aby odciągnąć więźnia od ich szefa. Vega podniósł rękę do góry, dając im znak aby się wycofali.
- Wiem, że pracujesz dla Ivana. Myślisz, że tak łatwo się wywiniesz?-  Seth zmarszczył lekko brwi, całe te przesłuchanie powoli go drażniło. Kiwnął na Graya, który pośpiesznie przyniósł plik zdjęć. Vega przystawił do twarzy rosjanina zdjęcie, przedstawiające młodą dziewczynkę. Z nożem przystawionym do gardła. Wielkie załzawione, zielone oczy patrzyły ze strachem przed siebie. Obok niej klęczała starsza kobieta, z siniakami na całym ciele. Mężczyzna splunął po raz kolejny krwią, miotając przekleństwami.
- Możesz je ocalić, wystarczy, że powiesz mi co planuje Petrovsky i po co cię wysłał.- wpatrywał się uważnie w więźnia.
- Za nie długo twój kochanek zdechnie a ty razem z nim.- wysyczał a po podbródku spłynęła mu kolejna porcja krwi.
Seth zacisnął dłoń, zgniatając zdjęcie. W oczach pojawił się szaleńczy blask. Wstał gwałtownie, rzucając krzesło w kąt pomieszczenia. Gray ze strachem obserwował jak jego pracodawca jednym wprawnym ruchem podrzyna gardło rosjanowi. Czerwona posoka trysnęła z dogorywającego ciała mężczyzny, plamiąc obficie garnitur Setha.
- Co z jego rodziną?- szarowłosy ledwo wydusił z siebie słowa.
- Zabić ich.

                                                                     ***

Dochodziła dwudziesta i zniecierpliwiony Seth bębnił palcami o blat stołu. Humoru niepoprawiała mu nawet kawa z jego ulubionej kawiarni. Jak miał powiedzieć ukochanemu, że ich wspólny dom doszczętnie spłonął. Petrovsky zawsze był krok przed nim, choćby robił co w jego mocy aby tak się nie stało. Trafiał w czule punkty rodzinnej firmy.
- Jeszcze kawy?- Vega przeniósł umęczony wzrok na promiennie uśmiechającą się kelnerkę.
- Poproszę.- przesunął filiżankę, wzdychając. Zagapił się na wchodzącą do środka młodą azjatkę. Czarne włosy upięte wysoko w niedbały kok odejmowały jej lat. Seth wpatrywał się w kobietę z lekko otwartymi ustami. Kopnął się w duchu za to, że nawet nie potrafił rozpoznać swojej dawnej przyjaciółki.
- Seth!- kobieta krzyknęła nieco piskliwym głosem, podbiegając szybko do stolika.
Mężczyzna wstał uśmiechając się niepewnie.
- Cześć Mei, niespodziewałem się, że odpowiesz na moje zaproszenie.- przytulił ją do siebie.
- Ale tak czy siak czekałeś na mnie.- błysnęła zębami, siadając z gracją na krześle.
Seth odetchnął z ulgą, nie mogło być aż tak źle. Przyjechała do niego, prosto z Tokio.
- Napijesz się czegoś?- spytał już nieco pewniej.
Bezwstydnie wgapiał się w przyjaciółkę, przez trzy lata praktycznie się do niej nie odzywał. Było mu strasznie głupio. Jak mógł tak potraktować osobę, na której mu zależało. Pokręcił głową, sam zaskoczony swoją głupotą. Mei ze zmarszczonymi brwiami studiowała menu kawiarnii, mamrocząc co chwilę coś pod nosem.
- Chyba wezmę sorbet cytrynowy.- oznajmiła po chwili.- Ten upał jest jeszcze gorszy niż w Tokio.- powachlowała się dłonią, spoglądając przez okno.
Seth uśmiechnął się pod nosem, po czym kiwnął na kelnerkę.
- Mei.- zaczął Seth, przełykając ciężko ślinę. Azjatka spojrzała na niego pytająco, unosząc jedną brew.- Chciałem cię przeprosić, byłem...a może jestem skończonym dupkiem. Nie odzywałem się tyle czasu. Wiele w moim życiu się zmieniło.
- Tak, jesteś skończonym idiotą ale jesteś też moim przyjacielem. Wiele dowiedziałam się z listu i nie musisz się tłumaczyć.- uśmiechnęła się, dodając mu tym samym trochę więcej pewności siebie.
- Jesteś kochana.- zaśmiał się.
- To też wiem.- odchyliła się, gdy kelnerka postawiła przed nią sorbet.- Nie zasłużyłeś na tyle cierpienia.- westchnęła po chwili.
- Może...sam nie wiem. Jakby mało było problemów nie mamy dachu nad głową.
Mei ledwo utrzymała łyżeczkę w dłoniach, spojrzała zszokowana na przyjaciela.
- Jak to?!- niemal krzyknęła a kilka osób odwróciło się w ich stronę.
- Domenico.- szepnął, zaciskając dłoń w pięść.
- Och ...yhm... to wiele wyjaśnia.- przełknęła sorbet, popatrując na Setha. 
- No ale pomijając to, mam pewien pomysł.- mówiąc to postawił na stoliku swoją obszerną, czarną teczkę. Mei uniosła się nieco na krześle.
- Co tam masz?- spytała ciekawsko, niczym małe dziecko.
Podsunął jej pod sam nos katalog z ofertami kupna domów i mieszkań z całego miasta. Kobieta otworzyła katalog, lekko zdziwiona.
- To mi się podoba, jest blisko centrum.- szepnęła cicho.
- No fakt, Josh będzie miał blisko do szkoły.- uśmiechnął się pod nosem. Mieszkanie znajdowało się na 16 piętrze w jednym z wyższych wieżowców w mieście. Na Prestwick Road.
- Wynajmujesz czy kupujesz?
- A jak myślisz?- zaśmiał się.
- Pewnie stać cię na wykupienie całego wieżowca.- prychnęła, kończąc swój posiłek.
- Nie zaprzeczę. Mieszka tam przyjaciółka Josha. Pomyślałem, że to fajnie bo chłopak miałby kogoś znajomego.
- Jak jeszcze powiesz, ze naprzeciw waszego mieszkania to padnę.- odstawiła puste naczynie na bok, wpatrując się w Setha ciemnymi oczami.
- No...tak.- podrapał się w kark, speszony.
Mei parsknęła śmiechem, starając się nie udolnie zapanować nad niekontrolowanym chichotem. Seth zmarszczył brwi, trochę już poirytowany.
- A tak właściwie to gdzie jest Josh?
- Wysłałem go do sklepu żeby odebrał zakupy.
-  Lepiej wyślij mu chociaż smsa. Musi wiedzieć gdzie ma przyjść.- skwitowała, zbierając się do wyjścia.
Seth położył na stoliku pieniądze, po czym wyciągnął szybko telefon i napisał do kochanka krótkiego smsa. Kobieta nie czekając na przyjaciela wyszła na zewnątrz, odruchowo zakładając sporej wielkości okulary przeciwsłoneczne.

                                                                    ***

- Zabiję tego suczysyna.- warknął. Cały aż się gotując ze złości. Nie potrafił pojąć jak komuś w biały dzień udało się ukraść mu auto.
- Spokojnie Seth, to tylko samochód.- poklepała przyjaciela, siedząc w małej, obskórnej taksówce.
Mężczyzna zmierzył ją chłodnym spojrzeniem.
- To nie był tylko samochód. To była część mnie.- odwrócił się w stronę szyby.
Mei przewróciła oczyma, cały Seth...
- Pamiętasz jak chciałeś mieć zawsze Bentleya?- zaczęła nieśmiało, próbując jakoś udobruchać przyjaciela.- Mama kupowała ci małe samochodziki a mi lalki. Możesz teraz spełnić swoje marzenie.
Vega odwrócił się w jej stronę, wydymając nieco wargi. Kobieta zacisnęła usta, próbując ukryć szeroki uśmiech.
- Do najbliższego salonu samochodowego.- westchnął ciężko, zwracając się do taksówkarza. Starszy mężczyzna kiwnął głową, błyskając żółtawymi zębami.
Mei uśmiechnęła się lekko pod nosem, zadowolona z siebie. Seth oparł głowę o zagłówek, myślami będąc przy blondynie. Po nie całych piętnastu minutach jazdy, taksówka zatrzymała się przed salonem. Seth wysiadł pośpiesznie z wozu, nie mógł już znieść smrodu jakim przesiąknęła cała tapicerka w taksówce. Znajdowali się przed salonem samochodowym z wielkimi logami mark aut na samej górze. Budynek w całości wykonany był z ciemnego szkła. Po obu jego stronach, na podwyższeniach obracały się najnowsze modele aut. Seth spojrzał z zachwytem po drogich wozach, szukając Bentleya.
- Jezu tyle kasy poszło w te maszyny.- Mei pokręciła głową, idąc za Sethem. Minęli grupę biznesmenów, którzy pogrążeni w rozmowie, nawet ich nie zauważyli.
- Piękne są.- westchnął Vega z rozmarzonym wyrazem twarzy. Przyjaciółka stanęła przy przyjacielu, oglądając jasnoniebieskie Maserati. Nie była fanką tak drogich samochodów.
- Wybrałeś już jakiegoś?- czuła się jakby przyszła z dzieckiem do sklepu z zabawkami a ten nie mógł się zdecydować co chce.
- Możliwe.- podrapał się po policzku.
W salonie spędzili już dobre pół godziny, Seth wyraźnie był w swoim żywiole z zapałem wędrując po pomieszczeniu. Zrezygnowana azjatka człapała krok w krok za nim, wyraźnie zniechęcona.Vega otworzył szerzej oczy widząc granatowego, matowego Bentleya stojącego samotnie w kącie.
- Będzie mój.- wyszczerzył się, obejmując mocno Mei. Kobieta zapiszczała zaskoczona po czym zreflektowała i uśmiechnęła się przyjacielsko.
- Świetny wybór.- pochwalił ich kierownik, wyłaniając się jakby znikąd.
Seth odwrócił się szybko na pięcie.
- Kupuję go, może pan przygotować papiery.- oznajmił, sięgając ręką po dowód osobisty.

12 komentarzy:

  1. Uuu tortury *u*
    Uuu brak domu :( i samochodu.
    Uuu Yoshi dodała rozdział :)
    Uuu jak faaaaaaajnie
    Uuu nie mogę się doczekać następnego.
    Z niecierpliwością wyczekuję <3
    A tak wg to którego masz ferie? Albo jakie województwo :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału mam nadzieję, że dodasz go jeszcze przed feriami.:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie się rozwija :)

    Czekam na dalsze rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. To yaoi jest jednym z moich ulubionych pomimo tego że Seth z wyglądu nie przypadł mi do gustu (widziałam w galerii). Czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  6. Łoo ja spóźniona nadchodze z komentarzem!
    Totury łuuu *.* boje sie. Ale serio Seth był taki “zły“ i wgl. aż się można zlęknąć.
    Widzę, że tutaj też wprowadzasz japońskie klimaty, miło :-D
    A, i zdobyłaś moje miękkie serducho zdjęciem Rosie w alerii awwww =^.^=
    Skoro już przy postaciach jesteśmy, to zgadzam się z koleżanką wyżej w kwestii Setha.
    Rozwaliło mnie wybieranie samochodu hahahah Mei , bratnia duszo, wiem cuś o tym XD
    Czekam niezbyt cierpliwie na nexta, weny

    OdpowiedzUsuń
  7. W ciągu dwóch dni przeczytałam całego Twojego bloga i... zakochałam się!
    Dosłownie!
    Uwielbiam to opowiadanie, jest świeże, błyskotliwe i takie... takie...
    No ma to coś co mi się strasznie podoba! :)
    Uwielbiam Setha! (zdecydowanie mój typ faceta :*), kocham Josh'a za jego nieco dziecinne zachowanie.
    Kocham kocham kocham i podziwiam.
    Ogromnie mocno podziwiam, za chęć pisania tak długo i wielu rozdziałów. Za pomysły i ciągłą pracę w to wkładaną.
    Z niecierpliwością czekam na następny wpis.
    Życzę weny i zdrowia.
    A!
    I wielkie brawa! :)
    Pozdrawiam gorąco
    Cara

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    mam nadzieję, że nic nie stanie się Joshowi, Seth w salonie samochodowym naprawdę wyglądał jak dziecko, które nie wie na co się zdecydować...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. =^.^= A cuż to za szekszowna bestyja na głównym zdjęciu? ;-)
    Wracajże już bo mi się usycha z lekka :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnee! <3 Obserwuję i czytam. ^.^

    Od niedawna też piszę yaoi (w zasadzie to od dzisiaj :o)

    Zapraszam! ;* http://nakuizumi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń