6/07/2015

Rodział 56

Drżącą dłonią po raz kolejny zapukał w ciężkie, drewniane drzwi.
Zero odzewu.
Szmer dochodzący z pomieszczenia skutecznie utwierdzał go w przekonaniu, że ktoś znajduje się w środku. Pytanie tylko czy specjalnie go ignorowano.
Przymknął lekko powieki licząc po cichu do dziesięciu. Mijani go żołnierze łypali na niego groźnie od czasu gdy wraz z resztą pojawił się w Pentagonie. Nigdy nie przypuszczał, że znajdzie się w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych. Po udanym zabiegu wyjęcia kuli, Seth powinien znajdować się w pomieszczeniu opieki medycznej.
Blondyn spojrzał ponownie na drzwi oznakowane numerem 46 i chwycił za klamkę. Dwa głosy, męski oraz damski ucichły momentalnie a zaskoczone twarze zwróciły się ku chłopakowi.
- Jeśli przeszkadzam.- wyjąkał nerwowo.- Przyjdę później.
Starsza pielęgniarka uśmiechnęła się dobrotliwie i ostatni raz owinęła ramię mężczyzny bandażem elastycznym.
- Właśnie skończyłam.- spakowała wszystkie przyrządy do skórzanej torby i jeszcze raz rzuciła okiem na opatrunek.- Proszę się oszczędzać panie Vega.
Wyminęła Josha, posyłając mu pokrzepiający uśmiech po czym cicho zamknęła za sobą drzwi.
- Jak się czujesz?- podszedł niepewnie do mężczyzny.
Siedział przygarbiony na kanapie, rozmasowując sobie obolałą rękę. Na stoliku obok leżały tabletki pokaźnych rozmiarów, maść w srebrnym opakowaniu oraz paczka papierosów. Pomieszczenie wypełniał zapach leków i środków dezynfekujących od których aż kręciło się w głowie.
- Bywało lepiej.- odparł chłodno.- Nie musiałeś przychodzić.
Prawą stronę twarzy pokrywała siateczka blizn, która ciągnęła się od policzka a kończyła na połowie długości szyi.  Nawet oszpecony nadal był nieziemsko przystojny i seksowny.
- Wiem, ze jesteś na mnie zły...- zaczął blondyn.
- Zły to mało powiedziane, jestem cholernie wściekły.- wtrącił się a mięśnie na całym ciele napięły się znacząco, co było dobrze widać, zwłaszcza że nie miał na sobie górnej części garderoby.
Josh przełknął ciężko ślinę, mimowolnie oblizując wargi. Skup się! Skarcił siebie w myślach.
- Przepraszam. To co się zdarzyło w hotelu nie powinno w ogóle mieć miejsca. Jestem idiotą, debilem, marną imitacją człowieka...ale ja na prawdę bardzo cię kocham i nie potrafię bez ciebie żyć.
Mężczyzna słuchał głosu chłopaka. Tego głupiego, niewinnego blondasa nie dało się nie kochać. Uczucia do niego, które od jakiegoś czasu ukrywał głęboko w swojej mrocznej duszy, powoli chciały ujrzeć światło dzienne.
- .... i jeśli mi już nie wybaczysz.- wypuścił głośno powietrze z ust, ledwo powstrzymując łzy.- To odejdę.
Po długiej chwili wypełnionej tylko ciszą blondyn stracił resztki nadziei i ostatnim co mu pozostało to zatrzaśnięcie za sobą drzwi. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, Seth w dwóch krokach był przy nim. Ciało blondyna uderzyło głucho o drzwi.
- Wybaczam.- przy lewym uchu dosłyszał cichy szept ciemnowłosego.
Ani na milimetr nie cofnął się do tyłu. Swoim rozgrzanym ciałem napierał na drżącego blondyna, który został przygwożdżony do drzwi.
- Seth co ty wyprawiasz.- starał się, na prawdę starał się panować nad sobą, nad swoim głosem i ciałem ale dzięki bliskości Setha było to po prostu niemożliwe.- Od dziś tak będziemy się godzić?
Po twarzy ciemnowłosego przebiegł ledwo widoczny cień uśmiechu.
- Sądzę, że to najprzyjemniejszy sposób.- odwrócił gwałtownie kochanka.
Stykali się czołami. Blondyn powoli zatracał się w ciemnych i błyszczących oczach mężczyzny. Pochłaniały go całego. Mimowolnie przygryzł dolną wargę, pozwalając dłonią Setha błądzić po jego ciele.
- Wiesz czego najbardziej nienawidzę?- szepnął chłopak, zbliżając twarz do kochanka.
Mężczyzna przyciągnął go do siebie, mocniej oplatając rękami w pasie.
- No czego?- nie pozwolił wyswobodzić się chłopakowi z uścisku.
- Tego, że nie potrafię się tobie oprzeć- opuszkami palców przejechał bo bruzdach widniejących na policzku.- Tak bardzo cię kocham.
Vega przymknął powieki, tuląc się do rozgrzanej dłoni. Blondyn mógł przysiąc, że mężczyzna wydał z siebie niski, gardłowy pomruk.
Nie zważając na świeże opatrunki i ledwo zasklepione rany, podniósł jednym szybkim ruchem zaskoczonego chłopaka. Ten przylgnął do niego, oplatając go nogami w pasie.
     Przekręcił klucz w drzwiach, ignorując natrętnego gościa. W tej chwili liczył się tylko Josh i on.
Nie przestając obsypywać pocałunkami skrawka skóry chłopaka, przeszedł do aneksu kuchennego.
- Jeszcze nigdy nie kochałem się w Pentagonie.- zaśmiał się ochrypłym głosem.
Położył kochanka na kuchennym stole, przy okazji strącając kubek, który zamienił się w kilkadziesiąt drobnych kawałeczków.
Powolnymi ruchami zdejmował koszulę blondyna, doprowadzając go tym samym do białej gorączki. Przestał patrzeć w te piękne, duże oczy. które patrzyły na niego błagalnie. Postanowił podroczyć się odrobinę z nim. Przesunął ręce na bok, jeżdżąc nimi od dołu do góry, wywołując gęsią skórkę na ciele Josha.
- Nie drażnij się ze mną.- z ust chłopaka wydobył się nie kontrolowany jęk.
Vega uśmiechnął się pod nosem.
- Przestanę, jeśli usłyszę, że o to błagasz.
Blondyn spurpurowiał jeszcze bardziej. Odwrócił głowę i zagryzł wargę. Kolejna fala podniecenia wlała się w podbrzusze Setha.
- Och to przykre, że nie chcesz współpracować.- powiedział a ciemne oczy zabłysły.
Przeniósł wzrok na wzwód kochanka, zwilżył usta. Palcem wskazującym obrysował odznaczającego się członka. Ciało Josha wygięło się w łuk. Reakcje blondyna zawsze go bawiły a jednocześnie bardzo podniecały.
- Nadal chcesz milczeć? Czy może twoja duma nie pozwala ci błagać?
Odpowiedziała mu cisza.
Josh zerknął na kochanka, który chwilę mocował się z własnymi spodniami.
- Co ty robisz?- uniósł lekko głowę.
- Ooo postanowiłeś się odezwać. Rozbieram się nie widać?
       Kilka minut później, dolna partia ubrania chłopaka leżała metr dalej a przeszywające spojrzenie Vegi utkwione było w penisie, który zmysłowo pieścił.
- Seth...proszę.- ciszę wypełnił błagalny szept blondyna. Granice jego wytrzymałości właśnie zostały przekroczone.
Mężczyzna rozsunął uda chłopaka, stając pomiędzy jego nogami.
- No widzisz, to jednak nie jest takie trudne.- puścił kochankowi oczko.
- Jesteś nienorma...- urwał w pół zdania, gdy nabrzmiały członek Setha wdarł się brutalnie do jego wnętrza.
      Seth odchylił głowę w tył, pozwalając lekko przydługim włosom opaść na szyję. Wykonywał szybkie i gwałtowne ruchy biodrami. Dłonie Josha zacisnęły się na krawędziach stołu a paznokcie wbijały się boleśnie w drewno. Wygięty w łuk nie panował nad odruchami ciała i nawet nie spostrzegł jak jego usta samoistnie wypowiadają imię kochanka.
Ręce mężczyzny umiejscowiły się po oby stronach głowy chłopaka.
- Jesteś piękny.- wychrypiał i wdarł się językiem do uchylonych ust Josha. Mógłby wiecznie smakować tych delikatnych warg. Jęki chłopaka ginęły w namiętnym pocałunku.
Drewniany stół głośno zaprotestował gdy Seth opadł na kochanka, dochodząc. Biała ciecz wypłynęła z Josha, spływając cienkimi strużkami po nogach. Chwilę potem tors ciemnowłosego zalała gorąca sperma kochanka. Zamoczył dwa palce by później przytknąć je do ust na w pół przytomnego Josha.
- Liż.- nakazał głosem nie znoszącym sprzeciwu.
W ciszy ponownie rozbrzmiał jęk.


                                                                                      ***

Czerwony Hummer zjechał z mostu Alsop jr. Bridge, skręcając ostro w prawo. Blondyn siedzący na tylnym siedzeniu miał już po dziurki w nosie takiej jazdy. Najpierw lot nie najwygodniejszym śmigłowcem, który miał za zadanie przetransportować ich szybko do Jacksonville a teraz szalona jazda do Hyatt Regency. Jednego z lepszych hoteli w mieście, położonym nad rzeką świętego Jana.
- Długo jeszcze?- ziewnął przeciągle, otwierając puszkę coli light.
Wieczorny wietrzyk wlatujący przez otwartą szybę przyjemnie mierzwił włosy chłopaka.
- Mam umówione spotkanie.- zerknął na podświetlony panel wmontowany w kokpit samochodu.- Za piętnaście minut powinienem być już na miejscu.
Dodał gazu, mijając pół okrągłą fontannę.
- Tylko z kim? Nic mi nie chcesz powiedzieć.- odparł z wyrzutem.
Seth uśmiechnął się tajemniczo.
- Zobaczysz.
Z piskiem opon wjechał na kwadratowy parking przy Courthouse Dr

11 komentarzy:

  1. Jest nowy rozdział!!! W końcu się pogodzili!!!!!! Jest,jest,jest,jest,jest!!!!!!! Wspaniale. Jest miłość, jest super. <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosze nareszcie coś pozytywnego pomiędzy Sethem a Joshem <3 a poza tym jak mogłaś skończyć w takim momęcie? Przez ciebie zjada mnie ciekawość :) a i jeszcze jedno. Bardzo dużo czytam ale jeszcze nigdy nie czytałam opowiadania w, którym uprawiali sex w pentagonie XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ten rozdział jak bardzo się ciesze ze Seth mu wybaczył xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Huuura! Nowy rozdział i do tego Josh i Seth się pogodzili, czego chcieć więcej? (no może nowych rozdziałów) Życzę dużo weny. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O GOD!!!! tak w końcu!!!! jak dobrze że się pogodzili!!!!! Pisz dalej pisz!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeej seks na zgodę! I to jeszcze w Pentagonie =^.^=
    Ekhem.
    Znaczy się: dobrze, że znów są razem :-D.
    To Seth będzie teraz bliznowaty, ale taki sekszi bliznowaty? Za takie zakończenie w takim momencie powinnaś dać nowy rozdział wcześniej :-P
    Weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. O~! Jest rozdział. :)
    Czyta........ No w końcu się pogodzili ^.^ I nie ma to jak seks na zgodę, na dodatek w Pentagonie :p........ Jazda samochodem...... Gdzie reszta??! O.o Aż mnie ciekawi, gdzie jadą. :)
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy ^.^
    Pozdrawiam i weny życzę <3
    #Kimie

    P.S. Zapraszam do siebie
    my-little-world-of-fantasy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie rozumiem jak może go boleć a później tak szybko miało zrobić mu się dobrze. Za każdym razem gdy czytam scenkę w tym opowiadaniu zastanawiam się właśnie nad tym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dopieściłam szczegółów, moja wina. Wybacz :)

      Usuń
  9. Hej,
    pogodzili się, cieszę się z tego bardzo, ale Seth jak możesz tak męczyć Josha...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń